Katastrofalny rok dla finansów publicznych

Błędna ocena sytuacji gospodarczej przez rząd spowodowała głęboką wyrwę w kasie państwa. Wcześniej czy później wszyscy za to zapłacimy.

Publikacja: 02.01.2014 04:00

Katastrofalny rok dla finansów publicznych

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Znacznie ostrzejsze od oczekiwań spowolnienie gospodarcze pod koniec 2012 i w I połowie 2013 r. kosztowało nas wszystkich ponad 50 mld zł – wynika z analizy „Rz".

Skąd ta kwota? W czerwcu 2012 r. rząd zakładał, że po świetnym 2011 r. (gdy PKB wzrósł o 4,5 proc.) gospodarkę czeka trudniejszy 2012 r. (czyli wzrost PKB o 2,5 proc.), ale już w 2013 r. tempo rozwoju miało przyspieszyć do 2,9 proc.

Rzeczywistość ostro zweryfikowała te oczekiwania. Spowolnienie było dłuższe i znacznie głębsze. Już w 2012 r. gospodarka urosła o raptem 1,9 proc., a w 2013 r. o 1,3–1,5 proc. W efekcie wartość naszej gospodarki, czyli PKB na koniec 2013 r., może wynieść ok. 1,642 bln zł, wobec zakładanych przez rząd prawie 1,694 bln zł. Różnica wynosi więc ponad 50 mld zł.

Wyższy dług

Taka wyrwa w gospodarce oczywiście odbiła się negatywnie na kasie państwa.

– Dla finansów publicznych 2013 r. był katastrofalny – mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Ale w dużej części rząd sam sobie jest winny. Rozwój sytuacji w 2013 r. był do przewidzenia. Tymczasem rząd oparł całą swoją politykę finansową na błędnych założeniach makroekonomicznych i przez długi czas udawał, że nie widzi, co się dzieje. Dopiero w połowie 2013 r. zareagował zniesieniem I progu ostrożnościowego (50 proc. długu wobec PKB) oraz nowelizacją budżetu. Ale mleko się już rozlało. Gdyby Ministerstwo Finansów wcześniej przygotowało finanse państwa na tak ostre hamowanie, straty mogłyby być mniejsze – uważa Petru.

Jakie to straty? – Można szacować, że wpływy z podatków w sektorze finansów publicznych były o ok. 26 mld zł mniejsze w porównaniu z optymistycznymi założeniami rządu – wylicza Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. A dochody ogółem (także składki na FUS i inne) o ok. 35–39 mld zł mniejsze w ciągu dwóch lat.

– Około 1/3 tych ubytków w budżecie rząd pokrył zmniejszeniem wydatków, m.in. na inwestycje, co zaszkodziło gospodarce jeszcze bardziej, a 2/3 zwiększeniem deficytu – dodaje Gomułka.

Jeśli do tego dodamy różne kreatywne rozwiązania, deficyt całego sektora finansów publicznych w 2012 r. wyniósł 3,9 proc. PKB zamiast planowanych 2,9 proc., w 2013 r. wyniesie ok. 4,3–4,8 proc. PKB zamiast 2,2 proc. Wzrosło także zadłużenie państwa. W tym roku może sięgnąć 58 proc. PKB (według statystyk unijnych) wobec 52,8 proc. planu.

Straciliśmy wszyscy

Co ciekawe, rząd postanowił, że takie gwałtowne pogorszenie stanu finansów publicznych ma być dla społeczeństwa praktycznie nieodczuwalne. Nie podniesiono więc podatków, nie ograniczono wydatków np. na świadczenia społeczne czy emerytury. To dobra taktyka?

– Z jednej strony dobra, bo akurat w czasie spowolnienia wydatki państwa, np. na zasiłki dla bezrobotnych, stabilizują gospodarkę. Ale niedobrze, że rząd „poszedł" w większy dług, zamiast podjąć prawdziwą naprawę finansów państwa – uważa Aleksander Łaszek, ekonomista Fundacji FOR. – Nie mieliśmy wyższych podatków, ale mamy pseudoreformę w OFE, która tylko przesuwa dług państwa w czasie, za który i tak zapłacimy – dodaje Petru.

Ostre hamowanie gospodarki i tak jednak mocno dotknęło Polaków. Przede wszystkim wiele osób straciło pracę. Stopa bezrobocia mogła na koniec 2013 r. sięgać 13,6 proc., choć resort finansów szacował (w czerwcu 2012 r.) ją na ok. 12,4 proc. Różnica to prawie 200 tys. osób więcej bez pracy.

Słabiej rosły nasze płace, w 2012 r. realne spadły, a w 2013 r. wzrosły o ok. 1,8 proc. Rząd oczekiwał znacznie lepszych wyników. W efekcie siadła konsumpcja, co pogłębiło problemy z dochodami budżetu.

Ten rok ma być lepszy dla gospodarki, dla nas i dla finansów publicznych.

– Ale teraz resort finansów przesadza z ostrożnością w prognozach. Być może tak, nadmiernie uwypuklając problemy kasy państwa, stara się przekonać o konieczności skoku na OFE – komentuje Petru.

Opinia dla „Rz"

Ludwik Kotecki główny ekonomista Ministerstwa Finansów

Obserwowane w Polsce spowolnienie gospodarcze ma głównie charakter cykliczny, czego bezpośrednim skutkiem było większe od oczekiwanego pogorszenie sytuacji finansów publicznych w związku z silną reakcją dochodów na niekorzystną zmianę koniunktury. W 2013 r. działania zwiększające dochody oraz ograniczające wzrost wydatków publicznych były kontynuowane. Pomimo podjętych działań konsolidacyjnych i w wyniku spowolnienia gospodarczego oraz działania automatycznych stabilizatorów koniunktury przewiduje się, że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych zwiększył się w porównaniu z 2012 r. o ok. 0,9 pkt proc. (tj. do poziomu 4,8 proc. PKB) przy spadku dochodów o ok. 1,8 pkt proc. PKB i konsolidacji wydatków o 0,9 pkt proc. PKB. Dobrą wiadomością jest, że począwszy od II kwartału 2013 r. sytuacja gospodarcza Polski zaczęła się poprawiać i obecnie zakładane przez rząd w budżecie na 2014 r. 2,5 proc. wzrostu w przyszłym roku wydaje się bardzo konserwatywne.

Znacznie ostrzejsze od oczekiwań spowolnienie gospodarcze pod koniec 2012 i w I połowie 2013 r. kosztowało nas wszystkich ponad 50 mld zł – wynika z analizy „Rz".

Skąd ta kwota? W czerwcu 2012 r. rząd zakładał, że po świetnym 2011 r. (gdy PKB wzrósł o 4,5 proc.) gospodarkę czeka trudniejszy 2012 r. (czyli wzrost PKB o 2,5 proc.), ale już w 2013 r. tempo rozwoju miało przyspieszyć do 2,9 proc.

Pozostało 92% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli