W III kw. 2013 eksport towarów wzrósł o 5,6 proc., a import o 1,7 proc. – podał wczoraj NBP. W całym 2013 r. – jak szacują ekonomiści – sprzedaż zagraniczna polskich firm była prawdopodobnie o 4,9 proc. wyższa, a wartość importu praktycznie się nie zmieniła.
I chociaż eksport był w ubiegłym roku głównym motorem gospodarki, miał najniższą dynamikę od 2009 r. (licząc w euro). W 2014 r. ma być zupełnie inaczej. Dynamika eksportu może przekroczyć 10 proc., wynika z prognoz zebranych przez „Rz".
Ożywienie w Unii
– W 2013 r. zwiększyliśmy wartość sprzedaży zagranicznej o 146 proc. Zakładamy, że w tym roku wzrost nie będzie mniejszy – mówi „Rz" Magdalena Szabłowska, dyrektor wydziału handlu zagranicznego Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita. Wśród krajów, do których eksport tej firmy rósł najszybciej, były Rosja i Chiny. – Jeszcze dwa, trzy lata temu nie współpracowaliśmy z Chinami, dziś ich udział w naszej sprzedaży zagranicznej wynosi 15 proc. – wyjaśnia Magdalena Szabłowska. – Sprzedajemy tam m.in. mleko w proszku i produkty UHT.
Do silnej poprawy polskiego eksportu przyczyni się ożywienie globalnej gospodarki, przede wszystkim unijnej. – Strefa euro wyszła z recesji i tempo wzrostu jej PKB powinno przyspieszać w kolejnych kwartałach do średnio 1,9 proc. w 2014 r. Niemcy, najważniejszy partner handlowy Polski, mają szanse na roczny wzrost 2,3 proc. – wylicza Agnieszka Decewicz, ekonomistka BZ WBK.
Dla eksporterów to właśnie strefa euro jest teraz najważniejsza. – W ostatnich latach nasze firmy, zrażone spadkiem popytu w krajach Europy Zachodniej, szukały innych rynków zbytu. I to z powodzeniem – podkreśla Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Bank. – Geograficzna dywersyfikacja okazała się bardzo korzystna i zapewniła nam wzrost sprzedaży. Teraz jednak największą rolę w napędzaniu eksportu znów odgrywać będzie strefa euro, a w szczególności Niemcy.