Zupełnie inaczej mapa Europy pod względem kosztów pracy przedstawiała się prawie 20 lat temu, w 1996 r. Wówczas w Polsce (podobnie jak w Czechach i na Węgrzech) było to 3 euro za godzinę, czyli ponad osiem razy mniej niż w Niemczech (obecnie to „tylko" pięć razy mniej). W ciągu 17 lat koszty zatrudnienia w polskim przemyśle wzrosły o 151 proc., w niemieckim – o 42 proc.
Siła robocza w Polsce wciąż jest jednak bardzo tania w porównaniu z Europą Zachodnią. – Ale globalne firmy potrafią znaleźć jeszcze tańsze lokalizacje – podkreśla Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. W Chinach czy na Filipinach koszty oscylują w graniach 2–2,5 dolara za godzinę. Ostatnio na przykład GE zadeklarowało na łamach „Rz", że w Polsce nie będzie już inwestować w żadne linie produkcyjne. Jednak zdaniem ekonomistów to, że koszty pracy przestają być naszym głównym atutem, wcale nie jest złą informacją. – Najbardziej potrzebujemy inwestycji, które będą podnosić wydajność pracowników, to znaczy zakładów wyposażonych w najnowocześniejsze maszyny i urządzenia, w dużej części zautomatyzowanych, kapitałochłonnych, a nie pracochłonnych, wytwarzających dobra o dużej wartości dodanej. Takich, w których każda wydana na wynagrodzenia złotówka przyniosłaby jak najwięcej dochodów – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
– A takie inwestycje ściąga się m.in. jakością zasobów siły roboczej i otoczenia biznesowego, w tym lokalnych kooperantów. Koszty płac schodzą na dalszych plan – dodaje Małgorzata Starczewska-Krzysztszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Eksperci są zgodni, że im więcej takich inwestycji, tym szybciej wynagrodzenia w Polsce będą doganiać te w Europie.
Kryteria takiej inwestycji spełnia zapewne wielkie przedsięwzięcie Volkswagena – nowy zakład produkcyjny we Wrześni. Jego koszty szacowane są na 3,2 mld zł, a zatrudnienie ma znaleźć ok. 2,3 tys. osób. Przygotowanie jednego stanowiska pracy kosztować więc może ponad 1 mln zł. – Jestem przekonana, że wyposażenie tej fabryki będzie najnowocześniejsze, a zatrudnione tam osoby będą zarabiać więcej, niż wynosi przeciętna – mówi Krzysztoszek.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki
a.cieslak@rp.pl