Zapoczątkowała go historia pewnego morderstwa i szaleństwa opowiedziana w 1919 roku w „Gabinecie doktora Caligari” Roberta Wiene’a. Trzy lata później po raz pierwszy na ekranach kin pojawił się „Nosferatu” – historię bałkańskiego księcia wampira odczytywano nie tylko jako metaforę wszechobecnego zła, ale także jako erotycznej – z podtekstem homoseksualnym – obopólnej fascynacji potwora i jego ofiar.F.W. Murnau zakwestionował wszelką logikę, a tym samym sens ludzkiej egzystencji. O filmie pisano także, że proroczo zapowiadał nadejście faszyzmu.
Cykl „Spotkanie z niemieckim ekspresjonizmem”, podczas którego zobaczymy także „Metropolis” i „Studenta z Pragi”, zakończy w Iluzjonie opowieść o dumnym ze swej pracy i niepotrzebnie poniżonym człowieku „Portier z hotelu Atlantic”. Ten film z 1924 roku, także Murnaua, okazał się dziełem nowatorskim. To w nim zaczęto pokazywać zdarzenia z punktu widzenia ich uczestników. Kamerę umieszczano na rowerze, drabinie strażackiej czy zawieszano nad planem, by zasugerować ruchy bohatera. Aby pokazać jego wzlot i upadek, reżyser wykorzystał też przenikanie się obrazów, brak ostrości i krzywe zwierciadła.
Dorota Dzierżanowska, krytyk filmowy WIR