Niedługo potem, w 1912 roku, wydał „Śmierć w Wenecji” — opowieść o starzejącym się literacie Gustawie von Aschenbachu, który zakochuje się polskim chłopcu Tadziu. 60 lat później w tym samym hotelu Des Bains za Tadziem-Bjornem Andresenem wodził rzewnym spojrzeniem Dirk Bogarde podczas zdjęć do filmu Luchino Viscontiego
Hotel Des Bains. Rozłożyste gmaszysko w dużym, zadbanym ogrodzie z basenem. 14 pokoi jednoosobowych, 158 dwuosobowych, 19 apartamentów, w tym jeden szczególnie okazały — prezydencki. Wszystkie urządzone elegancko, w stylu Belle Epoque.
Otworzył podwoje w 1902 roku. Od 1932, gdy w Wenecji zaczął odbywać się festiwal filmowy, w Des Bains zatrzymywały się największe gwiazdy kina. Aż do ubiegłego roku hotel tętnił życiem. W jego wielkiej sali balowo-konferencyjnej i nad basenem dziennikarze przeprowadzali wywiady. W podcieniach przed hotelem przy białych stolikach gawędzili Jude Law, Bernardo Bertolucci, Ang Lee, Lasse Hallstrom czy Johnny Depp. Z restauracji na parterze wymykał się Ken Loach, żeby w kiosku za bramą jeść hot dogi gadając z ekspedientką.
Dzisiaj brama hotelu Des Bains jest zamknięta, widok zasłaniają wysokie blachy. Trwa remont. Niestety, nie jest to tylko renowacja. „To koniec ery Belle Epoque na Lido” — piszą dziennikarze. Stary hotel przekształci się w apartamentowiec.
Sala balowa Viscontiego ma pozostać bez zmian. Ale 191 pokoi przekształci się w 70 luksusowych mieszkań. część z nich będzie wynajmowana, część jest na sprzedaż. Cena metra — zawrotna: 19 tysięcy euro. Łatwo obliczyć, że 100-metrowy apartament kosztuje tu ok. 2 mln euro.