Zdaje się, że od dawna tak się nie zdarzyło, by seans polskiego obrazu komercyjnego upływał tak wartko. I to mimo, iż „Uwikłanie" nie jest produkcją idealnie płynnie zrealizowaną. Tu i ówdzie zdarzają się niepotrzebne spowolnienia w rodzaju upartego filmowania krakowskiego Rynku Głównego z tej samej perspektywy. Ale to po pierwsze drobiazgi, a po drugie – rzadka w końcu okazja, by na ekranie zobaczyć to piękne miasto zamiast Warszawy.
Dobrze, że scenarzyści – sam Bromski oraz Juliusz Machulski – przenieśli akcję powieści kryminalnej Zygmunta Miłoszewskiego ze stolicy do Krakowa. To niejedyne zmiany. By uatrakcyjnić fabułę, zamiast książkowego prokuratora Teodora Szackiego śledztwo prowadzi Agata Szacka (Maja Ostaszewska), świeżo awansowana z Tarnowa, z departamentu przestępstw gospodarczych, córka wybitnego karnisty.
Czytaj recenzję Rafała Świątka
W wykryciu sprawców zagadkowej śmierci biznesmena Henryka Telaka (Krzysztof Globisz) pomaga jej komisarz Smolar (Marek Bukowski). Do zbrodni doszło podczas tygodniowej terapii grupowej dla chorych na depresję. Krok po kroku Agata trafia na trop wiodący do czasów PRL, w sam środek cuchnącej esbeckiej brei, w której utaplani (lub raczej uwikłani właśnie) są współcześni przedsiębiorcy, politycy i policjanci. Być może nawet powszechnie szanowany ojciec pani prokurator...