Na płacz szkoda nawet pięciu minut

O czasie spędzonym z wielkim pisarzem mówi portugalski twórca dokumentu „Jose i Pilar” opowiadającego o ostatnich latach Jose Saramago. Pokaz filmu i spotkanie z reżyserem dziś w Muranowie

Aktualizacja: 10.11.2011 15:08 Publikacja: 10.11.2011 15:05

Na płacz szkoda nawet pięciu minut

Foto: www.youtube.com

Na szczęście dla kina nie ukończył pan studiów archeologicznych i dyplomatycznych, ale szkołę filmową. Filmowiec jest trochę archeologiem, gdy zależy mu na znalezieniu odpowiedzi na ważne pytania?

Miguel Goncalves Mendes:

Może zabrzmi to dziecinnie, ale tak właśnie myślę o swojej pracy. O to samo, o sens życia pytają pisarze, tyle że są o wiele bardziej od nas, ludzi kina, uzdolnieni. Dla mnie literatura jest najwyższą formą sztuki. Gdy byłem nastolatkiem, pokochałem książki Jose Saramago i zawsze chciałem nakręcić o nim film, by poznać go prywatnie.

Czy od razu zgodził się na nakręcenie dokumentu? Zwrócił się pan do niego bezpośrednio czy przez agenta – jego żonę Pilar?

Po prostu napisałem do niego e-mail, a on odpisał, że się zgadza! Nie chciałem realizować filmu o Saramago ani w kontekście filozoficznym, ani politycznym (a tylko takie powstawały o nim do tej pory), nie miałem ochoty na konwencję „gadających głów" – zamierzałem pokazać jego prawdziwe życie.

Jakim był człowiekiem?

Nigdy nie przestawał walczyć i kochać. Nigdy się nie poddawał. Uważał, że krótkie życie, jakie mamy do dyspozycji, to jedyna dana nam szansa. I w związku z tym nie wolno nam marnować nawet pięciu minut na płacz i użalanie się nad sobą. Jeśli sądzimy, że nasze życie jest beznadziejne, to wstańmy i zróbmy coś, by je poprawić. Taki był Saramago i dlatego „Jose i Pilar" (na zdjęciu) to film tak optymistyczny.

Powstawał przez cztery lata, między 2004 a 2008 r. Ten czas spędzony z wielkim pisarzem musiał pana jakoś zmienić...

Tak. I to na lepsze. Nabrałem energii, optymizmu, siły...

W filmie widzimy, że sędziwy Saramago sił ma coraz mniej. Aż do drugiego małżeństwa, z hiszpańską dziennikarką Pilar del Rio (także jego tłumaczką), był cichym człowiekiem stroniącym od życia publicznego. Ona zmieniła go w gwiazdę mediów, a jego egzystencję w nieustającą podróż po świecie poświęconą promocji książek. Czy on to naprawdę lubił?

Tak bardzo kochał Pilar, że cieszyło go wszystko, co jej sprawiało przyjemność. Ponadto traktował życie jak misję – chciał uczynić świat lepszym miejscem. Dlatego zrozumiał, że te wszystkie podróże – choć bardzo męczące – i rozmowy z ludźmi o literaturze, o tym, co ważne, mogą mu tylko pomóc zrealizować plan, jaki sobie zamierzył.

Pana dokument – oficjalny kandydat Portugalii do przyszłorocz- nych Oscarów – pokazuje także, jak powstawała przedostatnia powieść Saramago, wciąż nieprzetłumaczona na polski „Podróż słonia". Inną, słynną „Ewangelię według Jezusa Chrystusa", publicznie potępioną przez premiera Portugalii w 1991 r., zamierza pan sfilmować...

To wielki projekt i szukam koproducentów. Marzę o tym, by ważną rolę Józefa zagrał Christian Bale. Muszę mocno wierzyć,  że mi się to uda.

Na szczęście dla kina nie ukończył pan studiów archeologicznych i dyplomatycznych, ale szkołę filmową. Filmowiec jest trochę archeologiem, gdy zależy mu na znalezieniu odpowiedzi na ważne pytania?

Miguel Goncalves Mendes:

Pozostało 93% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu