A autor w tym przypadku nie byle jaki – Sergiej Łoźnica, twórca takich fabuł jak „Szczęście ty moje", „We mgle", dokumentu – „Majdan. Rewolucja godności". To każe przyglądać się jego filmom z uwagą. „List" zrealizowany w 2013 roku otrzymał m.in. nominację Europejskiej Akademii Filmowej dla najlepszego krótkometrażowego filmu, a na Krakowskim Festiwalu Filmowym zdobył Złotego Smoka, czyli nagrodę dla reżysera najlepszego filmu krótkometrażowego i nagrodę specjalną. Wyliczam te wszystkie zaszczyty, by uświadomić potencjalnym widzom, że to dokument ze wszech miar godny uwagi.

Obejrzałam go i oto co zobaczyłam w kolejnych kadrach: mgła spowija czarno-biały niewyraźny krajobraz, z oddali kamera obserwuje mały domek, przed którym ktoś trzepie pościel. Kilkoro ludzi rozsypuje siano zdjęte z wozu. Pod oknem stoi krowa, którą ktoś głaszcze.... By zrozumieć dlaczego film „List" wywierał tak wielkie wrażenie na jurorach festiwali, sięgnęłam po jego opis. W nim z kolei przeczytałam, że „Sergiej Łoźnica w swoim dokumencie portretuje mieszkańców zakładu dla umysłowo chorych w północno-zachodniej Rosji. Stylizowany, czarno-biały materiał tworzy wrażenie zakotwiczenia w czasie dziesiątki lat wstecz. W małej wiosce życie płynie w swoim niespiesznym tempie. Na tle onirycznego, ospałego uniwersum zakład dla chorych staje się alegorią kraju. Zamieszkują weń ludzie nieświadomi zmian, jakie dokonują się wokół nich".

Naprawdę, ciekawi mnie, co widzowie zobaczą na swoich małych ekranach...