Korespondencja z Wenecji
Jeden z dyrektorów Netfliksu Ted Sarandos przyjechał na Lido nie bez powodu. Do konkursu głównego trafił film wyprodukowany przez jego firmę – „Beasts of No Nation".
W czasach, gdy szefowie wielkich hollywoodzkich studiów minimalizują ryzyko, inwestując głównie w obrazy o potencjale komercyjnym lub wypuszczając co roku w miarę bezpieczne sequele lub remaki hitów, sztuka przeniosła się do stacji telewizyjnych.
Dla HBO, Netfliksu i kilku innych ambitnych nadawców zaczęli kręcić seriale artyści tej miary co Steven Soderbergh, Jane Campion, David Fincher czy Agnieszka Holland. Ale też rodzi się zjawisko nowe. Ambitne stacje wchodzą dziś w produkcję filmów fabularnych. I to jakich! –
Robimy filmy, których nie zrobią inni – powiedział w Wenecji Sarandos. Dwa lata temu do konkursu canneńskiego trafił zrobiony przez HBO „Wielki Liberace" Soderbergha, teraz o Złotego Lwa walczą zrealizowane przez Cary'ego Fukunagę, Netfliksowe „Beasts of No Nation".
Szacuje się, że na świecie jest od 250 do 500 tysięcy dzieci zamienionych w żołnierzy. Średnia ich wieku wynosi 14 lat, ale często w zbrojnych oddziałach bywają „przystosowywane" do walki nawet sześciolatki.
Akcja filmu nakręconego na podstawie powieści Uzodinmy Iweali nie rozgrywa się w żadnym konkretnym miejscu, lecz gdzieś w zachodniej Afryce.
– Nie interesuje mnie polityka – podkreśla Fukunaga. – Chciałem opowiedzieć o zwyrodnieniu świata, o tragedii dzieci.