Reklama

„Matka siedzi z tyłu”. Czarna komedia w islandzkim stylu

„Matka siedzi z tyłu” to kolejny dowód na to, że filmy z Islandii są piękne, surowe, niepokojące i okraszone specyficznym poczuciem humoru.

Aktualizacja: 04.01.2024 06:26 Publikacja: 04.01.2024 03:00

Þröstur Leó Gunnarsson (Jon) w filmie „Matka siedzi z tyłu”

Þröstur Leó Gunnarsson (Jon) w filmie „Matka siedzi z tyłu”

Foto: Aurora FILMs

Jon jest starzejącym się mężczyzną, który mieszka z matką. Razem spędzają czas, robią na drutach swetry, słuchają radia. Jedyną pasją Jona jest fotografia. Kiedy matka umiera, postanawia spełnić jej ostatnie życzenie: podróż na południowe wybrzeże, skąd pochodziła. Ubiera jej ciało w garsonkę i płaszcz, maluje twarz, usadawia zwłoki na tylnym siedzeniu starego samochodu i rusza w drogę. Z psem, który też ładuje się do auta.

Podróż, którą w filmie rejestruje Hilmar Oddsson, jest drogą przez życie. Wracają wspomnienia, także te wypierane z pamięci: dziewczyna, której despotyczna matka nie akceptowała, rozwiane nadzieje. A sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na Jona pada podejrzenie, że matkę zabił.

Czytaj więcej

Nie żyje Leszek Wosiewicz. Reżyser długo szukał swojej drogi i nauczył się chodzić pod prąd

Wszystko, jak to w islandzkim kinie, rozgrywa się w wolnym tempie, wśród bezkresów, które Jon pokonuje samochodem. Nastrój surowości potęgują czarno-białe zdjęcia.

Film zapowiadany jest jako czarna komedia. Ale w islandzkim stylu – bardziej czarna niż komedia. To opowieść o spóźnionym dojrzewaniu, w której reżyser próbuje odbić się od surowego, przygnębiającego stylu, proponując dość zaskakujący happy end. Tłamszony przez całe życie mężczyzna odnajduje się wśród ludzi, którzy też mają swoją historię i swoje tęsknoty.

Reklama
Reklama

„Matka siedzi z tyłu” wpisuje się w klimaty islandzkiego kina, które w tym liczącym zaledwie 300 tysięcy mieszkańców kraju, ma się naprawdę dobrze. Choć pierwszy film powstał tam na początku XX wieku, to sukcesy przyszły po 1979 roku, gdy ruszył Islandzki Fundusz Filmowy. Od tej pory kino w tym kraju systematycznie rośnie i zdobywa międzynarodowe laury.

W 1991 roku „Dzieci natury” Fridrika Fridrikssona – skromna historia dwojga ludzi, którzy uciekają z domu starców, by przed śmiercią zakosztować szczęścia i wolności, zdobyły Europejską Nagrodę Filmową i nominację do Oscara. Potem na wielkie festiwale zaczęły trafiać obrazy Dagura Kari czy Baltasara Kormakura.

Czytaj więcej

„Ferrari” - film o życiu, o ambicji, za którą trzeba płacić wysoką cenę. Kinowe rekomendacje na weekend

Dziś tych nazwisk jest już sporo: Runar Runarsson, zdobywca Złotej Muszli w San Sebastian za „Wróble”, twórca „zimowych westernów” Hrafn Gunnlaugsson, Grímur Hákonarson, autor „Baranów. Islandzkiej opowieści” i „Daleko od Reykyaviku” czy Gudmundur Arnar Gudmundsson, autor wspaniałego „Serca z kamienia”.

To surowe kino, dla którego tło nierzadko stanowi śnieżny krajobraz i spieniony ocean, niesie proste opowieści o ludziach, okraszone czasem specyficznym, trochę mrocznym i ironicznym poczuciem humoru. Często zapełniają ekran ludzie nieprzystosowani i samotni, żyjący w świecie rządzącym się własnymi prawami. A przecież zachowują oni swoją wrażliwość. Właśnie taki jest bohater filmu „Matka siedzi z tyłu”.

Film
Kto przebije „Heweliusza”, który jest najlepszym serialem roku
Film
Joel Edgerton i „Sny o pociągach": niezwykli ludzie wierni dawnej miłości
Film
Zobacz seriale, o których zaraz będzie głośno! Zapraszamy na pokazy specjalne podczas BNP Paribas Warsaw SerialCon
Film
Michelle Fairley odebrała statuetkę Cutting Edge, a Kinoteka wypełniła się fanami seriali – ruszyła druga edycja BNP Paribas Warsaw SerialCon!
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Film
STARS ON STAGE – GWIAZDY NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI W KINOTECE!
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama