Lazurowe Wybrzeże czeka na festiwal w Cannes

Cannes przygotowuje się do pierwszego po pandemii festiwalu bez masek i testów. Na Croisette mogą przyjechać twórcy „Indiana Jones and the Dial of Destiny” i Martin Scorsese.

Publikacja: 27.03.2023 14:04

Lazurowe Wybrzeże czeka na festiwal w Cannes

Foto: Adobe stock

Tłumy przetaczające się przez bulwar Croisette, fotografowie od rana rezerwujący miejsca za barierkami, naprzeciwko Pałacu Festiwalowego, czarne limuzyny, z których wysiadają wielkie gwiazdy, a wreszcie słynne schody wyściełane czerwonym dywanem. Muzyka, błyski fleszy, atmosfera wielkiego wydarzenia. Blichtr, który w Europie można spotkać tylko tutaj. Cannes chce przypomnieć, jakie miejsce zajmuje na filmowej mapie świata i znów ściągnąć na Lazurowe Wybrzeże znakomitych artystów.

Dyrektor artystyczny festiwalu Thierry Fremaux wciąż jeszcze tworzy tegoroczny program, ale dziennikarze spekulują jakie filmy mogą się w nim znaleźć.

Czytaj więcej

Wołodymyr Zełeński na otwarciu Berlinale. "Nie możecie milczeć"

Wśród, jak głosi plotka, pewnych już premier jest w tym roku nowy film Martina Scorsese „Killers of the Flower Moon” oparty na bestsellerowej książce Davida Granna „Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI”. Wszystko wskazuje na to, że reżyser zjawi się na czerwonym dywanie w towarzystwie dwóch swoich wielkich gwiazd - Roberta De Niro i Leonarda DiCaprio.

Akcja drugiego z „pewniaków” - „Asteroid City” Wesa Andersona, również toczy się w latach 50. XX wieku. A obsada, jak zwykle u tego twórcy, z górnej półki: Margot Robbie, Tom Hanks, Scarlett Johansson, Bryan Cranston, Tilda Swinton, Willem Dafoe, Edward Norton, Steve Carell.

W konkursowej kolejce stoją też europejscy twórcy kina artystycznego. Austriaczka Jessica Hausner, której wszystkie niemal filmy debiutowały na Croisette zrealizowała właśnie „Club Zero” o nauczycielce, która wchodzi w specyficzne kontakty z pięcioma swoimi uczniami. Zaczynając prace nad filmem w 2021 roku reżyserka mówiła, że ma to być film „o jedzeniu, o zaburzeniach i zwyczajach konsumpcyjnych”. Można się domyślić, że szkoła stanie się tu przenośnią konsumpcyjnego społeczeństwa. W szkole toczy się również akcja „About Dry Grasses” Nuri Bilge Ceylana. Jest to historia nauczyciela, który przez uczniów zostaje oskarżony o molestowanie.

Innym bardzo wyczekiwanym tytułem są „Les Indesirables” Ladja Li, twórcy znakomitych „Nędzników”. Tym razem proponuje on opowieść z podparyskie dzielnicy, która ma ulec gentryfikacji.

Festiwal canneński to również okazja do promocji amerykańskich hitów wakacyjnych. W tym roku mają się pojawić na czerwonym dywanie twórcy „Indiana Jones and the Dial of Destiny”. Trwają rozmowy z producentami i z Christopherem Nolanem - reżyserem „Oppenheimera”. Dyrektor Thierry Fremaux pojechał na rozmowy do Hollywood, jeszcze jednak nie zostało oficjalnie ogłoszone, które filmy z wielkich studiów pojawią się Cannes.

Portale filmowe wymieniają około 50 tytułów z całego świata, które na tegoroczny festiwal mogą trafić. Zdarzają się oczywiście twórcy, którzy wyżej cenią Wenecję albo w ogóle nie lubią blichtru. Są i tacy, którzy do Cannes nie mają szczęścia, jak choćby Agnieszka Holland.

Wszystkie te decyzje są dla przemysłu filmowego ważne. Nie chodzi wyłącznie o sławę i blichtr czy nawet o Złotą Palmę. Cannes to reklama, a reklama to biznes. To również lepsza pozycja w późniejszym wyścigu Oscarowym, na przykład w ostatniej edycji Oscarów nominacje dostało kilka tytułów, których premiery odbyły się, m.in. „Elvis” (8), „Top Gun Maverick” (6). Wielką karierę zrobił zdobywca Złotej Palmy „W trójkącie” wyróżniony aż trzema nominacjami. Z kolei w kategorii filmu zagranicznego wśród pięciu nominowanych tytułów znalazły dwa „pocanneńskie” - belgijski „Dhont” i polski „IO”. A przecież Oscary to znów reklama i szansa na wyższe wpływy.

No i wreszcie Cannes bywa odskocznią do innych festiwali. Po premierze na Lazurowym Wybrzeżu do producentów przychodzą zaproszenia z różnych części świata.

Oficjalny program festiwalu zostanie ogłoszony w połowie kwietnia. Natomiast już teraz organizatorzy podali, że przewodniczącym tegorocznego jury konkursu głównego będzie Ruben Ostlund. Szwed dwa razy wyjeżdżał z Lazurowego Wybrzeża ze Złotą Palmą. Po raz pierwszy w 2017 roku, za „The Square”, po raz drugi przed rokiem - za opowieść o ludziach ocalałych na bezludnej wyspie z katastrofy statku „W trójkącie”. Cóż, Ruben Ostlund niewątpliwie należy do tych, którzy wiele Cannes zawdzięczają, a festiwal nie zapomina o tych, których wypromował.

Tłumy przetaczające się przez bulwar Croisette, fotografowie od rana rezerwujący miejsca za barierkami, naprzeciwko Pałacu Festiwalowego, czarne limuzyny, z których wysiadają wielkie gwiazdy, a wreszcie słynne schody wyściełane czerwonym dywanem. Muzyka, błyski fleszy, atmosfera wielkiego wydarzenia. Blichtr, który w Europie można spotkać tylko tutaj. Cannes chce przypomnieć, jakie miejsce zajmuje na filmowej mapie świata i znów ściągnąć na Lazurowe Wybrzeże znakomitych artystów.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie