Valeria Bruni Tedeschi: Ocalić romantyczność

– Inaczej wyznaje się miłość na plaży niż na Facebooku – mówi Valeria Bruni Tedeschi, reżyserka „Forever Young”.

Publikacja: 13.02.2023 03:00

„Forever Young” Valerii Bruni Tedeschi, reżyserki i aktorki nagrodzonej francuskim Cezarem i włoskim

„Forever Young” Valerii Bruni Tedeschi, reżyserki i aktorki nagrodzonej francuskim Cezarem i włoskim Donatelle, która pracowała m.in. z François Ozonem, Claudem Chabrolem, Ridleyem Scottem i Stevenem Spielbergiem

Foto: Mat. Pras.

W swoim nowym filmie pokazuje pani lata 80., młodych aktorów, szkołę reżysera Patrice’a Chereau. Zatęskniła pani za dawnym czasem?

Film rzeczywiście oparty jest oparty jest na moich wspomnieniach. Tamten czas mnie ukształtował, we mnie tkwi, stale wraca w opowieściach i anegdotach. Pomyślałam więc, że muszę mu pozwolić się uwolnić. Chciałam opowiedzieć o młodości mojego pokolenia, ale też o początkach drogi aktorskiej. Pilnowałam się, żeby nie zrobić filmu pełnego nostalgii. Ważna jest dla mnie refleksja o współczesności, którą widz może odczytać.

Można te dwa światy, lata 80. i dzisiejszy, porównywać?

Czytaj więcej

Weekend w kinach: Od tragedii z 1912 roku do komiksowych fantazji Rene Gościnnego

Początek drogi, kiedy wszystko może się zdarzyć, ma w sobie coś uniwersalnego. Ale rzeczywiście, podobieństwa 1:1 nie ma. My mieliśmy wybór: kino albo teatr. Dzisiaj młodzi artyści trafiają też do seriali, zaczepiają się na lata w telewizyjnych soap operach, występują w filmach kręconych dla streamingu. Trudniej jest kierować własną karierą. Ale mam też wrażenie, że oni są znacznie bardziej od nas zdeterminowani. Stale się o swoją pozycję zawodową martwią, wiele dla niej poświęcają. My chyba żyliśmy na większym luzie. Intensywniej przeżywaliśmy nasze miłości, romanse. Drobne sprawy tworzące codzienność. Rzeczywistość miała inną emocjonalną aurę.

To znaczy?

Inaczej prowadzi się intymną rozmowę przez telefon zawieszony w małej budce telefonicznej, a inaczej przez komórkę. Inaczej słucha się muzyki w samochodzie ze starego radia niż przez Bluetooth. Inaczej wyznaje się miłość na plaży czy w romantycznej knajpie niż na Facebooku. Mieliśmy więcej możliwości ocalenia resztek romantyczności. No i nie parliśmy aż tak silnie do kariery.

Jednak socjologowie uważają, że najmłodszej generacji nie zależy, by mieć więcej, nie lubi też konkurencji.

To dobra wiadomość. Mam nadzieję, że moja 14-letnia córka znajdzie równowagę mię- dzy swoimi ambicjami zawodo- wymi a życiem prywatnym.

W „Forever Young” pokazuje też pani inne oblicze tamtego czasu – znacznie mniej romantyczne.

Bo nasz świat miał też swoją ciemną stronę: odpływy w kokainę, heroinę, wino lejące się strumieniami. I choroby. Przecież na początku lat 80. odkryto pierwsze przypadki AIDS. Fala zakażeń szybko się rozprzestrzeniała, ludzie zaczęli się bać. Moim młodym aktorom pokazałam „Narkomanów” Jerry’ego Schatzberga, żeby zrozumieli, jak wygląda codzienność człowieka, którego życiem zawładną narkotyki. Oczywiście w „Forever Young” jest nie tylko degrengolada, lecz również nasza miłość do zawodu i tworzenia, a także namiętności. Dlatego podsunęłam aktorom również rejestracje sztuk Czechowa i nakręcony w latach 80. dokument o naszej szkole. Chciałam, by zobaczyli, jaka była w nas energia.

Jak pani wspomina czas spędzony w słynnej szkole Chereau w Nanterre?

Trudno mi uogólniać, bo byłam tam absolutnie uprzywilejowana. Chereau bardzo mnie lubił, dostawałam główne role, nie czułam konkurencji. Cała rywalizacja odbywała się za moimi plecami. Ale dla nas wszystkich obcowanie z mistrzem było czymś niezwykłym. On, wchodząc do sali, gdzie ćwiczyliśmy, wnosił niezwykłą energię. Jego sposób mówie- nia, poruszania się, dawania nam wskazówek był taki, że wszyscy uważaliśmy go za mistrza. Louis Garrel w moim filmie gra więc nie tyle Chereau, co mit Chereau. Tworzy jego wyidealizowany obraz, jaki został w mojej głowie.

Jako reżyserka często sięga pani do własnego życia. „Łatwiej wielbłądowi” to autobiograficzna historia dziewczynki, która rośnie w zamożnej rodzinie przemysłowców i artystów. Wiele wątków z pani życia pojawiło się też w „Zamku we Włoszech”.

To prawda. Są w moich filmach echa tego, co mi się przytrafiło. Dzieciństwo w domu wpływowych rodziców, choroba i śmierć brata na powikłania AIDS i przeprowadzka do Paryża. Miałam 9 lat, kiedy rodzice zdecydowali się opuścić Włochy, obawiając się gróźb ze strony Czerwonych Brygad. Potem był rozpad rodziny i szalona wspaniała miłość.

Ma pani ulubionego reżysera?

Nie mogę powiedzieć, z kim pracowało mi się najlepiej. To nie byłoby fair. Za to mogę powiedzieć, z kim chciałabym pracować. Z Almodóvarem. Z Nuri Bilge Ceylanem.

Co dzisiaj bardziej panią fascynuje – aktorstwo czy reżyseria?

Jako aktorka czuję się wciąż jak dziecko kochane przez rodziców. Jako reżyserka – jak matka, która musi zadbać o swoje dzieci. A zamiana tych ról zawsze jest fascynująca.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów