„Nie!”. Społeczeństwo skonsumowanych

„Nie!” Jordana Peele’a, najważniejszego czarnoskórego reżysera w Ameryce, efektownie krytykuje showbiznes.

Publikacja: 12.08.2022 03:00

„Em” (Keke Palmer) i „OJ” (Daniel Kaluuya). Film już na ekranach, dystrybucja UIP

„Em” (Keke Palmer) i „OJ” (Daniel Kaluuya). Film już na ekranach, dystrybucja UIP

Foto: materiały prasowe

Szybko poszło. Pięć lat wystarczyło Jordanowi Peele’owi, żeby od debiutu stać się człowiekiem-instytucją w amerykańskiej rozrywce. W 2017 r. na ekrany kin wszedł jego debiutancki film „Uciekaj!”, o którym kinomani szeptali jeszcze przed premierą. To był jeden z najciekawszych obrazów roku – horror będący jednocześnie przenikliwą i zabawną satyrą na amerykańską liberalną klasę średnią, a przede wszystkim głęboko zakodowany w niej rasizm. Bo przecież głosować na Baracka Obamę to jedno, ale co innego przyjąć na obiad czarnoskórego chłopaka córki...

Zysk z nawiązką

Peele (rocznik 1979) za scenariusz do swojego debiutu zdobył Oscara i szybko przystąpił do pracy nad kolejnym obrazem. Ku satysfakcji sympatyków filmu „Uciekaj!” nie zmienił swojego stylu i znów nakręcił horror wymykający się schematom. W „To my” (2019) pokazał średnio zamożną czarną rodzinę, która nagle, ku swojemu zaskoczeniu, odkrywa, że istnieje druga taka sama jak ona familia, tyle że biedna. Peele używając konwencji horroru, inteligentnie opowiadał o kwestiach społecznych.

Czytaj więcej

Zachowanie młodego gwiazdora może pogrążyć kosztowny film

Chyba nawet bardziej od krytyków kochają go kinomani. Debiutancki „Uciekaj!” nakręcił za 4,5 mln dol., a film przyniósł dochody z biletów w wysokości 255 mln dol.! (176 mln w samej Ameryce). Dokładnie identyczny wynik osiągnęło drugie dzieło, choć „To my” było już droższe – kosztowało 40 mln dol.

Budżet najnowszego filmu „Nie!”, który właśnie wchodzi do polskich kin, jest jeszcze większy, szacuje się go na 68 mln dol., ale już wiadomo, że się zwróci z nawiązką. W 19 dni od premiery „Nie!” zarobiło 100 mln dol. Takie kwoty może nie oszałamiają na tle dochodów blockbusterów o superbohaterach („Thor: Miłość i grom” zarobił w tym samym czasie 280 mln dol.), ale już zestawiając je z wpływami kina autorskiego, gdzie kompromisów na etapie produkcji zawarto mniej – zdecydowanie tak.

To nie wszystko. Kręcąc własne filmy, Peele czuwa również nad projektami innych – ma własne studio „Monkeypaw Productions”, w którym pomaga tworzyć fabuły i seriale wyrazistym afroamerykańskim twórcom. Jest także cenionym komikiem i aktorem dubbingowym.

Jak można się domyślać, „Nie!” również jest horrorem. Tym razem Jordan Peele sięgnął po konwencję horroru science fiction, zafiksowanego na spotkaniu z pozaziemską cywilizacją. Ale idzie szerzej, bo w ponaddwugodzinnym obrazie rozwija fabułę o kulisy showbiznesu, trochę podobnie jak Quentin Tarantino w „Pewnego razu... w Hollywood”. Tylko tam, gdzie Tarantino zachwyca się kinematografią, Peele widzi nadużycia, kowbojską mitologię, przemoc symboliczną, wykorzystywanie innych.

Serialowa klasyka horroru

„Walking Dead” (2010–2022), Netflix, HBO Max, Disney+
Najdłuższa i najpopularniejsza opowieść o apokalipsie zombi w XXI wieku. Rick Grimes niczym Mojżesz przewodzi grupie ocalonych, wiodąc ich przez upadłą Amerykę w poszukiwaniu schronienia. Scenariusz oparto na komiksie napisanym przez Roberta Kirkmana, a sama seria doczekała się już kilku spin-offów.

„Kraina Lovecrafta” (2020), HBO Max
Co się stanie, kiedy zderzymy opowieść o rasizmie z lat 50. w Stanach Zjednoczonych z literaturą grozy H.P. Lovecrafta? Odpowiedź dali Matt Ruff w swojej powieści z 2016 r. „Kraina Lovecrafta”, a cztery lata później stacja HBO, realizując (m.in. Jordan Peele) jej adaptację.

„Stranger Things” (2022), Netflix
Największy hit oglądalności w historii Netfliksa, czyli opowieść o nastolatkach z amerykańskiej Indiany, którzy w połowie lat 80. odkrywają, że światem rządzą mroczne siły. W lipcu 2022 r. miała miejsce premiera ostatnich odcinków czwartego sezonu. Obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników „ejtisów”.

„Terror” (2018), Amazon Prime Video
Znakomita adaptacja powieści Dana Simmonsa o wyprawie tytułowego okrętu, która wyruszyła w 1845 r. w poszukiwaniu szlaku morskiego na północy. Nikt z załogi nie ocalał, a Dan Simmons w „arktycznym horrorze” snuje domysły, dlaczego tak się stało. Serial wyprodukował m.in. Ridley Scott.

Główni bohaterowie to rodzeństwo – Ottis i Emerald Haywoodowie. „OJ” (Daniel Kaluuya) i „Em” (Keke Palmer). Właśnie odziedziczyli po zmarłym nagle ojcu ranczo w malowniczej dolinie gdzieś w pobliżu Los Angeles. W spadku dostali też stadninę koni i firmę zajmującą się wynajmem wierzchowców na plany filmowe w pobliskim Hollywood.

Ekran zagadka

Biznes idzie bohaterom marnie, wyprzedają kolejne konie, na dodatek czują się wyobcowani w branży zdominowanej przez białych. Ich sąsiadem jest człowiek, który jako dziecięca gwiazda przeżył na planie rodzinnego sitcomu atak szału tresowanej małpy. Wydarzenie, które w telewizji przeszło do legendy. Od tamtej pory zrezygnowano z występów małp przed kamerą…

Wszystkie wątki i postaci połączy nietypowe zjawisko, które OJ coraz wyraźniej dostrzega na niebie nad swoim ranczem. Do końca seansu wszystko się wyjaśni – kawa na ławę, bez żadnych niedomówień. OJ i Em wraz z dwójką pomocników będą próbować sfotografować to „coś” albo jeszcze lepiej – nagrać film. Sądzą, że mogą na takim nagraniu zarobić kupę forsy, a może nawet i Oprah Winfray – czarnoskóra ikona amerykańskiej telewizji – zaprosi ich do swojego show, kto wie? Na pewno chcą za sprawą UFO polepszyć marną kondycję.

Film Peele’a to w pierwszym rzędzie bardzo wciągająca rozrywka. Wszystkie dźwignie fabularne i techniki narracyjne działają sprawnie: jesteśmy ciekawi, co się za moment wydarzy. Czy rodzeństwu uda się „to” nagrać? Czy „to” naprawdę jest spodek kosmiczny? I co ma z tym wszystkim wspólnego małpa z planu telewizyjnej komedii?

Kolejny raz pod osłoną horroru Jordan Peele kieruje ostrze krytyki w amerykańskie (i szerzej – zachodnie) społeczeństwo. Tym razem o rasizmie opowiada tylko do pewnego stopnia. Dostaje się również skostniałym filmowym kanonom, westernom i bajkom o Dzikim Zachodzie, ale przede wszystkim reżyser podkłada ogień pod współczesną cywilizację spektaklu. W takiej interpretacji nieziemska istota jest jakby nienasyconym ekranem, który ujawnia zmianę w logice kultury konsumpcyjnej: już nie jesteśmy konsumentami rozrywki, tylko rozrywka pożera nas.

Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
Nieznane wywiady papieża Franciszka
Film
Bono gwiazdą Cannes. Na festiwalu odbędzie się premiera dokumentu o muzyku U2
Film
Film o kocie, który ucieka po gigantycznej powodzi, podbił świat
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Film
Już dzisiaj poznamy laureatów SCRIPT PRO! | 6 dzień 18.Mastercard OFF CAMERA
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne