[b]ŻW: Pana poprzednik Lech Jaworski odchodząc, stwierdził, że zarządzanie Max Filmem to koszmar. Nie obawia się pan tego, biorąc się za podupadającą spółkę?[/b]
Paweł Doktór: Nie wiem, co przez to rozumiał. Zarządzanie takie jak dotychczas było prezesowaniem. My chcemy wprowadzić normalną biznesową strukturę.
[b]Czego możemy się spodziewać? Na razie mówi się o zwolnieniach... [/b]
Wprowadzana przez nas reorganizacja to nie zmiana kosmetyczna. Biura mają zatrudniać 13 osób – do tej pory było ich dwa razy tyle. Ograniczyliśmy głównie liczbę stanowisk dyrektorskich. Z siedmiu do trzech. Centrala ma pomagać kinom w Polsce, a nie odwrotnie. To nie działy administracyjne, a kina generują przychody. Ich specyfika wymaga zarządzania przez samodzielnych kierowników, znających rynek lokalny.
[b]Skupmy się na Warszawie. Tu Max Film prowadzi już tylko trzy kina. Pochwala pan zamknięcie m.in. Relaksu, Skarpy, Warsu?[/b]