Często słyszy się opinię, że nie ma dobrych ról dla kobiet powyżej sześćdziesiątki...
Powiedziałabym, że dla facetów w tym wieku też nie ma, choć pewnie dla nich znajdzie się więcej propozycji, a poza tym oni lepiej zarabiają od nas. Osobiście nie mogę narzekać. Dostaję wiele ról drugoplanowych, choć trudno znaleźć mniej szablonową, wymykającą się zaszufladkowaniu, i jeszcze na dodatek zebrać pieniądze na taki film. Można powiedzieć, że jest niewiele dobrych ról dla aktorek, jeszcze mniej dla starszych aktorek i jeszcze mniej dla aktorek o innym kolorze skóry. Dlatego coraz więcej kobiet próbuje robić własne filmy.
Niedawno była pani narratorką filmu o zmarłej rosyjskiej dziennikarce Annie Politkowskiej. Wiem, że bardzo interesuje panią polityka. Jak porównałaby pani dzisiejszą Rosję z Ameryką?
Ile mamy na to czasu, pół godziny? Dwie minuty? Dobrze. Zarówno Rosja, jak i Ameryka cierpią na brak wolności prasy. My, jak i Rosjanie, pozbawiliśmy się wielu swobód obywatelskich. Jesteśmy obecnie na etapie postzimnowojennej mentalności. Oba kraje używają strachu jako narzędzia w celu manipulowania społeczeństwem. Mam mówić dalej i popadać w jeszcze większe kłopoty? Kraje, które przeszły przez dyktaturę, są bardziej wrażliwe na utratę swobód obywatelskich. Patrząc na to, co się teraz dzieje u nas, jestem zdania, że Amerykanie sądzą, iż jeśli żabę wrzuci się do gotującej wody, ona natychmiast wyskoczy, ale gdy włoży się ją do normalnej, którą będzie się stopniowo podgrzewało, żaba tego nie zauważy.
Jest pani dla wielu ideałem kobiety i aktorki. Jak określiłaby pani swoją filozofię życia?
Zauważyłam, że gdy udzielam wywiadów, pytania zmuszają mnie do zastanawiania się nad sprawami, o których normalnie nie myślę. Nie mam konkretnej filozofii życiowej. Staram się przez cały czas mieć oczy otwarte na to, co się dzieje dookoła. Chcę być autentyczna, chcę zawsze być sobą, co oznacza zarówno bycie wesołym, kiedy jest na to czas, jak i walkę o sprawiedliwość.