Obraz „U Pana Boga za piecem” szybko zdobył sobie popularność wśród widzów, co zadziwiło samych twórców. – To był niemal eksperyment – wspomina Bromski. – Wcześniej nie było podobnego filmu. Prowincja, nieznani aktorzy, podlaski dialekt, małe miasteczko jako kolebka konserwatywnych wartości. Nie wiedzieliśmy, na ile to będzie nośne, atrakcyjne dla widza. Penetrowaliśmy nowe tereny filmowe. Robiliśmy to trochę po omacku, zdani na instynkt. Chcieliśmy zrobić komedię dla ludzi, ale także próbowaliśmy przenieść na ekran magię Podlasia. Na takie zabiegi nie ma w kinie gotowej recepty. Zasypywany prośbami o dalszy ciąg wzbraniałem się długo, bo z reguły sequel jest gorszy od pierwszego filmu. Zacząłem myśleć o kontynuacji dopiero wtedy, gdy byłem pewny, że ta potrzeba jest we mnie autentyczna.

W filmie „U Pana Boga w ogródku” występują wszyscy bohaterowie z „U Pana Boga za piecem”, ale historia dotyczy postaci zupełnie nowych. W tej opowieści spokój Królowego Mostu – fikcyjnego miasteczka na Podlasiu, w którym czas płynie spokojnie, a bieg wydarzeń kontrolują wspólnie proboszcz i komendant policji – przerywa niespodziewany przyjazd Jerzego Bociana. Tajemniczy osobnik – prawdziwe nazwisko Józef Czapla, pseudonim „Żuraw” – jest świadkiem koronnym w procesie mafii z Milanówka. Jego wizyta poprzedzona jest desantem agentów CBŚ, którzy w Królowym Moście wynajmują dobrze strzeżoną willę.

Jacek Bromski zaczął już zdjęcia do kolejnej części – „U Pana Boga za miedzą”. Zanim powstanie, widzowie będą mieli okazję obejrzenia „U Pana Boga w ogródku” jako serialu telewizyjnego. Występują aktorzy związani z Białostockim Teatrem Lalek – z Krzysztofem Dziermą oraz Andrzejem Beją-Zaborskim, a także Emilian Kamiński, Jan Wieczorkowski, Wojciech Solarz. A wszystko pod hasłem „Śmiej się z bliźniego swego jak z siebie samego”.

[i]U Pana Boga w ogródku - 20.10, tvp 2, sobota[/i]