Albo inne zdjęcie z Nowej Huty: zomowiec stojący na przejściu dla pieszych w pozycji bojowej, z bronią wymierzoną w niewidocznego przeciwnika.
Stanisław Markowski, autor tych i wielu innych fotografii, może z czystym sumieniem zaliczyć się do najważniejszych polskich kronikarzy ostatnich kilkudziesięciu lat. W jego wydanym niedawno albumie zatytułowanym „Ku wolności” widzimy kamienie milowe najnowszej polskiej historii. To on dokumentował fotograficznie działalność Karola Wojtyły, jeszcze zanim kardynał został papieżem – jest choćby autorem zdjęć z września 1978 roku, z ostatniej mszy arcybiskupa krakowskiego przed jego wyjazdem na konklawe w Rzymie.
To Markowski obserwował reakcję krakowskich studentów na zamordowanie Stanisława Pyjasa, utrwalił na zdjęciach czarny marsz z 15 maja 1977 roku, fotografował Stocznię Gdańską podczas strajku w sierpniu 1980 roku i dziesiątki protestów w latach 80. Dokumentował też akcję wmurowania 25 sierpnia 1982 roku w bruk krakowskiego Rynku tablicy „Nie oddamy Sierpnia”. Był na pogrzebie Bogdana Włosika i ks. Jerzego Popiełuszki – portrety, jakie zrobił rodzicom kapelana „Solidarności”, są wstrząsające.
Podobnie jak postscriptum tego albumu: czuwanie po śmierci Jana Pawła II i ciało Lecha Kaczyńskiego wiezione na lawecie na Wawel.
To właśnie prezydentowi Kaczyńskiemu i jego małżonce dedykowany jest ten niezwykły, wzruszający album. Można powiedzieć: kawał historii, pięknie sfotografowanej historii.