Poszukiwany żywy lub martwy! Niewykluczone, że hollywoodzkie studia zaczną organizować castingi do superprodukcji pod hasłem, które widniało na listach gończych na Dzikim Zachodzie. Najbardziej pożądani będą nie tylko aktorzy znajdujący się aktualnie na topie. Także ich zmarli przed laty koledzy po fachu. Kto nie chciałby obejrzeć filmu, w którym obok Angeliny Jolie, Brada Pitta i Leonarda DiCaprio zagrają np. Marilyn Monroe, Humphrey Bogart czy James Dean?
[srodtytul]Triki Lucasa i Nolana[/srodtytul]
Taki opis przyszłości jeszcze zakrawa na żart, ale widmo rewolucji krąży po Hollywood. Niedawno w rozmowie z "Daily Mail" reżyser Mel Smith, przyjaciel i współpracownik George'a Lucasa, ujawnił, że twórca "Gwiezdnych wojen" skupuje prawa do wizerunków dawnych gwiazd. Lucas podobno ma nadzieję, że dzięki komputerowym sztuczkom uda mu się wskrzesić na ekranie m.in. Orsona Wellesa i Barbarę Stanwyck.
Rzecznik korporacji Lucasfilm zaprzeczył, że jego szef ma takie plany, jednak coś jest na rzeczy. Powszechnie wiadomo, że konikiem Lucasa są najnowsze technologie. To on stworzył Industrial Light & Magic – lidera w branży efektów specjalnych. Mógłby chcieć sprawdzić, jak jego firma poradzi sobie z ożywianiem aktorów.
Tego typu triki kuszą też Chrisa Nolana, reżysera dwóch hitów o Batmanie. W Hollywood krąży plotka, że w trzecim filmie zamierza wykorzystać twarz Heatha Ledgera, który zagrał u niego Jokera. Ma to być hołd dla tragicznie zmarłego gwiazdora i wabik dla fanów. Nolan oficjalnie zaprzecza, ale dobrze poinformowana osoba z branży twierdzi, że rozmowy z rodziną Ledgera na temat praw do jego wizerunku twarzy trwają.