Tron: Dziedzictwo. Czy zmarli aktorzy ożyją

Dzięki komputerom można swobodnie postarzać i odmładzać aktorów. Następny krok? Ożywianie zmarłych gwiazd

Aktualizacja: 01.01.2011 20:59 Publikacja: 29.12.2010 17:21

Tron: Dziedzictwo. Czy zmarli aktorzy ożyją

Foto: ROL

Poszukiwany żywy lub martwy! Niewykluczone, że hollywoodzkie studia zaczną organizować castingi do superprodukcji pod hasłem, które widniało na listach gończych na Dzikim Zachodzie. Najbardziej pożądani będą nie tylko aktorzy znajdujący się aktualnie na topie. Także ich zmarli przed laty koledzy po fachu. Kto nie chciałby obejrzeć filmu, w którym obok Angeliny Jolie, Brada Pitta i Leonarda DiCaprio zagrają np. Marilyn Monroe, Humphrey Bogart czy James Dean?

[srodtytul]Triki Lucasa i Nolana[/srodtytul]

Taki opis przyszłości jeszcze zakrawa na żart, ale widmo rewolucji krąży po Hollywood. Niedawno w rozmowie z "Daily Mail" reżyser Mel Smith, przyjaciel i współpracownik George'a Lucasa, ujawnił, że twórca "Gwiezdnych wojen" skupuje prawa do wizerunków dawnych gwiazd. Lucas podobno ma nadzieję, że dzięki komputerowym sztuczkom uda mu się wskrzesić na ekranie m.in. Orsona Wellesa i Barbarę Stanwyck.

Rzecznik korporacji Lucasfilm zaprzeczył, że jego szef ma takie plany, jednak coś jest na rzeczy. Powszechnie wiadomo, że konikiem Lucasa są najnowsze technologie. To on stworzył Industrial Light & Magic – lidera w branży efektów specjalnych. Mógłby chcieć sprawdzić, jak jego firma poradzi sobie z ożywianiem aktorów.

Tego typu triki kuszą też Chrisa Nolana, reżysera dwóch hitów o Batmanie. W Hollywood krąży plotka, że w trzecim filmie zamierza wykorzystać twarz Heatha Ledgera, który zagrał u niego Jokera. Ma to być hołd dla tragicznie zmarłego gwiazdora i wabik dla fanów. Nolan oficjalnie zaprzecza, ale dobrze poinformowana osoba z branży twierdzi, że rozmowy z rodziną Ledgera na temat praw do jego wizerunku twarzy trwają.

Wygląda na to, że problemem w przywracaniu ekranowego życia nieżyjącym gwiazdom nie będą kruczki prawne ani skrupuły moralne Hollywood, ale technika.

[srodtytul]Jak ożył McQueen[/srodtytul]

Dawniej – w wielkim uproszczeniu – legendy kina wskrzeszano metodą "wytnij–wklej". W ten sposób pod koniec XX wieku ożył Steve McQueen. W skrócie: wycięto go z "Bullita" i wstawiono do reklamówki Forda. Tyle że aby osiągnąć pożądany efekt, trzeba było wybrać z oryginału sceny, które pasowały do współczesnego filmu. A podczas realizacji – użyć m.in. takich samych obiektywów kamer jak w produkcji sprzed lat.

Lucas i inni wizjonerzy ma-ją zapewne większe ambicje: stworzyć na kanwie materiałów archiwalnych – m.in. filmów, kronik – wirtualny model nieżyjącego aktora. Sposób poruszania się odtworzyć w miarę łatwo. Tylko jak przekonująco skopiować np. twarz Bogarta, by zagrał nam jeszcze raz? A wszyscy ulegli złudzeniu, że patrzą na człowieka, a nie na jego karykaturę?

Żywych wykonawców można uzbroić w czujniki i minikamery rejestrujące ruch i mimikę. Następnie przetworzyć zebrane w ten sposób dane na zdigitalizowaną postać. Tak narodził się stary Scrooge z fizjonomią Jima Carreya w "Opowieści wigilijnej" i niebieskoskórzy Na'vi w "Avatarze". Czy przy użyciu zbliżonej technologii da się ożywić ikony kina?

Na razie możliwe są cuda zbliżające nas do tego przełomu. Wystarczy obejrzeć "Tron: Dziedzictwo". Disnejowski sequel filmu z 1982 roku wchodzi do kin 31 grudnia. W obu produkcjach zagrał Jeff Bridges. Gdy pojawił się w pierwszej odsłonie, miał nieco ponad 30 lat. W kontynuacji... wygląda na tyle samo, choć w rzeczywistości przekroczył sześćdziesiątkę.

[srodtytul]Przemiana Jeffa Bridgesa[/srodtytul]

Metamorfoza odbyła się z pomocą grafików. To oni stworzyli kopię twarzy gwiazdora, usunęli z niej m.in. zmarszczki i "przeszczepili" ją młodszemu od Bridgesa aktorowi. Dotychczas łatwiej było wykonawców postarzyć. Teraz można ich swobodnie odmładzać. Próbkę dostaliśmy już dwa lata temu w "Ciekawym przypadku Benjamina Buttona", w którym Brad Pitt z sędziwego starca zmienił się w niemowlę. "Tron: Dziedzictwo" oferuje podobne atrakcje na wyższym poziomie technicznym.

Metryka powoli przestaje mieć znaczenie w aktorskim fachu. Rozwój technologiczny unieważnia w kinie działanie czasu. Czy unieważni również śmierć, otwierając hollywoodzkim gwiazdom drogę do nieśmiertelności? Jak powiedział kiedyś Woody Allen: "Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać". Hollywood pracuje, by przekuć ten paradoks w wirtualną rzeczywistość.

[ramka]KARIERY ZZA GROBU

[b]W literaturze i muzyce nie ma barier technicznych utrudniających twórcom artystyczne życie po śmierci.[/b]

Mistrzem thrillerów był Robert Ludlum. Stworzył postać agenta Jasona Bourne'a. Z reguły wydawał jedną powieść rocznie. Zmarł dziewięć lat temu, ale to nie zahamowało wydawniczego cyklu. W 2001 roku ukazał się „Protokół Sigmy". Następnie: „Zlecenie Jansona" (2002), „Zdrada Tristana" (2003), „Kryptonim Ambler" (2005) i „Strategia Bancrofta" (2006). Książki były opatrzone imieniem i nazwiskiem pisarza. Pewne jest, że w całości napisał pierwszą z nich. Niewykluczone, że nad resztą intensywnie pracowali ghostwriterzy.

Jeszcze efektowniej wypadają pośmiertne kariery muzyków. W 1991 roku Natalia Cole zaśpiewała „Unforgettable" razem z ojcem Nat King Colem. Artysta nie żył już od ćwierć wieku, ale w nagraniu wykorzystano jego głos. Podobnie postąpili kilka lat później Bitlesi, tworząc singiel „Free as a Bird", w której zaśpiewał John Lennon.

Wszystkich przebił jednak Michael Jackson. Półtora roku po jego śmierci ukazał się album z dziesięcioma nowymi piosenkami. Producenci wykorzystali nagrane wcześniej utwory, wersje demo i zarejestrowane linie wokalne. Choć fani podważali autentyczność głosu Michaela, to nie koniec pośmiertnej kariery Jacksona. Prawnik zarządzający jego majątkiem mówi, że przyszłość Michaela jest nieograniczona. Zwłaszcza że król popu miał przepastne archiwum. [/ramka]

Poszukiwany żywy lub martwy! Niewykluczone, że hollywoodzkie studia zaczną organizować castingi do superprodukcji pod hasłem, które widniało na listach gończych na Dzikim Zachodzie. Najbardziej pożądani będą nie tylko aktorzy znajdujący się aktualnie na topie. Także ich zmarli przed laty koledzy po fachu. Kto nie chciałby obejrzeć filmu, w którym obok Angeliny Jolie, Brada Pitta i Leonarda DiCaprio zagrają np. Marilyn Monroe, Humphrey Bogart czy James Dean?

Pozostało 92% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu