Prężna organizacja „Studenci z Barackiem Obamą" zorganizowała 200-tysięczną grupę poparcia na Facebooku. Dzięki niej informacje błyskawicznie docierały do ogromnej rzeszy wyborców. Nie milkły też ich telefony komórkowe – członkowie stowarzyszenia potrafili w czasie jednego weekendu wykonać nawet milion agitujących rozmów. Młodzi działacze, w przeciwieństwie do starszych kolegów, nie byli obciążeni pesymizmem i sceptycyzmem. Obama nie żądał od nich zbyt wiele, nie narzucał im swoich poglądów, nie próbował organizować niczego odgórnie. Poprosił jedynie, by pomogli mu zmienić oblicze kraju.
Niemałe zasługi oddał Obamie autor jego przemówień, 29-letni Jon Favreau, który dobrze wiedział, że słowa mogą i powinny zachęcać do czynu. Kładł nacisk na „jedność", umiejętnie wzbudzając w słuchaczach potrzebę działania i wiarę w jego sens. Nie bez znaczenia okazało się także ideowe poparcie Favreau dla Obamy.
– Nadzieja to fundament kraju – przemawiał prezydent elekt w Iowa 3 stycznia 2008 roku, tuż po swoim wyborczym triumfie. – To wiara, że nasz los nie jest pisany przez innych, lecz przez nas samych. Przez ludzi, którzy nie zgadzają się na zastany świat i którzy mają odwagę, żeby go zmieniać.
Zwolennicy Obamy liczą, że pokolenie jego wyborców na dłużej wniesie do polityki idealizm, entuzjazm i zaangażowanie.
1.25 | tvp 2 | PONIEDZIAŁEK