Dziewięć lat wcześniej potężna dwudziestolatka z plemienia Khoikhoi opuściła południową Afrykę. W Europie trafiła na ludzi, którzy ją poniżali.
W swoich poprzednich obrazach Kechiche opowiadał o tunezyjskich emigrantach we Francji. Bohaterowie tamtych filmów starali się wtopić we francuskie życie. Walcząca o własną godność bohaterka "Czarnej Wenus" nie ma na to szansy. Nowy film Kechiche'a jest krzykiem przeciwko rasizmowi, oskarżeniem o brak wrażliwości na innego człowieka, ferowanie wyroków z pozycji siły i nieuzasadnionego poczucia wyższości.
"Czarna Wenus" jest filmem zrealizowanym z rozmachem, z przejmującą rolą amatorki Yahimy Torres. Niestety, chwilami nuży, a zwłaszcza drażni podglądaniem upokarzających spektakli, w których rozbawiona gawiedź dotyka wielkich pośladków dziewczyny. Widz zaczyna czuć zażenowanie, uczestnicząc w tym widowisku. Po pewnym czasie w pamięci pozostaje jednak pełna cierpienia twarz Saartjie. I może o to właśnie chodziło Kechiche'owi.