Wybitni intelektualiści, milionerzy oraz politycy byli w szoku, gdy jako goście jednego z telewizyjnych programów musieli odpowiadać na idiotyczne pytania i komentarze obwieszonego złotem rapera z jamajskim akcentem o ksywce Ali G. Często wyprowadzał ich z równowagi do tego stopnia, że obnażali własną ignorancję i uprzedzenia. On sam zrobił furorę najpierw w Wielkiej Brytanii, a później w Ameryce.
Kilka lat później Stany Zjednoczone zadziwił inny oryginał – Borat, kazachski reporter o imponujących wąsiskach, który podróżował po USA chełpiąc się m.in., że w jego ojczyźnie poluje się na Żydów, a kobiety trzyma w klatkach. Te dwa wcielenia zapewniły Brytyjczykowi Sachy Baronowi Cohenowi pozycję czołowego komika po obu stronach oceanu. Cohen nie cofał się przed manipulacją, przekraczał granice dobrego smaku, ale był niekwestionowanym mistrzem satyry atakującej hipokryzję, etniczne stereotypy, głupotę i fundamentalizmy wszelkiej maści. Jego wielkim atutem była anonimowość. Mógł skryć się za rolą, roztopić w kreowanych postaciach, by sprytnie podejść niczego nieświadomych rozmówców i ujawnić ich najbardziej skrywane, szokujące poglądy.
Po tym, jak stał się celebrytą i odebrał m.in. Złoty Glob za kreację – znanego i z polskich ekranów – Borata, działanie z zaskoczenia stawało się coraz trudniejsze. Próbował jeszcze powtórzyć poprzednie sukcesy jako Brüno, gej i dziennikarz od mody, który zapragnął zostać „najsławniejszym Austriakiem od czasów Hitlera", ale w tym wcieleniu nie miał już dawnej siły rażenia.
W komedii „Dyktator" jest podobnie. Cohen stał się tak rozpoznawalny, że musiał zrezygnować z dawnej metody i zamiast satyrycznego reportażu z elementami reality show nakręcić klasyczną fabułę. Bez tych emocji i efektu zaskoczenia towarzyszących jego pseudodziennikarskim wcieleniom.
Tym razem jest satrapą z fikcyjnego północnoafrykańskiego państewka Wadia. Stanowi skrzyżowanie Saddama Husajna z Muammarem Kadafim i amerykańskim nastolatkiem, którego mózg przeżarła popkultura. Każe m.in. zgładzić jednego z naukowców za to, że ten skonstruował bombę atomową z zaokrągloną, a nie spiczastą głowicą, jakie dyktator widział w kreskówkach.