Globalny handel znalazł się na zakręcie, jakiego nie obserwowano od dziesięcioleci. Wojny celne zapoczątkowane przez nową administrację Stanów Zjednoczonych, napięcia na linii USA–Chiny, redefinicja globalizacji, przesuwanie się centrum wzrostu gospodarczego do Azji, niestabilność geopolityczna – wszystkie te procesy nakładają się na siebie, tworząc środowisko niepewności, w którym polskie firmy handlujące ze światem muszą nauczyć się funkcjonować. Podczas debaty „Rzeczpospolitej” pt. „Od globalizacji do postępującego protekcjonizmu – jak zmiany w światowym handlu wpływają na polski eksport i ekspansję zagraniczną?” eksperci zgodnie ocenili, że nie jest to jedynie przejściowe zaburzenie, lecz trwała zmiana paradygmatu handlu. I im szybciej Polska dostosuje się do nowych reguł gry, tym większe ma szanse na skok rozwojowy, którego fundamentem będzie rosnący eksport i postępująca ekspansja zagraniczna.
Cła USA: ryzyko czy impuls do zmian?
W ostatnich miesiącach Waszyngton konsekwentnie rozszerza katalog ceł nakładanych na towary z Europy i Azji, argumentując to potrzebą ochrony bezpieczeństwa narodowego. Jawi się więc pytanie o skutki polityki handlowej Stanów Zjednoczonych także dla polskich firm.
– Wpływ polityki celnej USA na handel światowy to dziś przede wszystkim wprowadzenie niepewności, która globalnie obniża tempo wzrostu. Jesteśmy, jako Europa, mocno eksponowani na przekierowania towarów z Chin i innych krajów dotkniętych amerykańskimi cłami. To może uderzyć też w Polskę, stąd tak ważne są mechanizmy monitorujące przepływy handlowe – tłumaczył Aleksander Siemaszko, dyrektor Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii (MRiT). Przypomniał, że Stany Zjednoczone są ósmym rynkiem eksportowym Polski, z udziałem ok. 4–4,5 proc. w polskim eksporcie.
To mniej niż średnia europejska, która wynosi ok. 7,7 proc., choć dla Niemiec, naszego najważniejszego partnera handlowego, to 10 proc., acz w pewnych sektorach znaczenie rynku amerykańskiego jest istotne. – Bezpośredni wpływ ceł na polski eksport nie jest druzgocący. Natomiast problemem jest wpływ pośredni: jeśli maleje eksport Niemiec do USA, a gospodarka naszego sąsiada znajduje się w stagnacji, spada również zapotrzebowanie na nasze komponenty – podkreślał przedstawiciel MRiT.
Piotr Jabłoński, dyrektor zarządzający Pionem Relacji Międzynarodowych w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), wskazał, że statystyki pokazują wyraźne osłabienie europejskiego eksportu. – W pierwszym kwartale br. firmy przyspieszyły zamówienia w obawie przed cłami, ale od drugiego kwartału widzimy już spadki rzędu 20–30 proc. w takich branżach, jak motoryzacyjna czy farmaceutyczna. To pokazuje skalę turbulencji. Teraz tempo eksportu ulega wyraźnemu spowolnieniu, jednak dywersyfikacja, to, że eksportujemy w różnych branżach, pozwala nam utrzymywać wciąż wysoki poziom sprzedaży. Natomiast spodziewam się, że wcześniej czy później efekt wojen handlowych w naszym eksporcie odczujemy – stwierdził Jabłoński.