Reklama
Rozwiń
Reklama

Jak polski eksport odnajdzie się w zmienionych globalnych realiach?

Coraz ostrzejsza konkurencja, rosnący protekcjonizm i nowe pozycjonowanie się państw w globalnym handlu to realia, z którymi muszą się mierzyć polscy eksporterzy i rodzime firmy inwestujące za granicą. Nadchodzą lata, które zdecydują o przyszłej pozycji Polski w światowym handlu.

Publikacja: 23.12.2025 11:52

Uczestnicy debaty o realiach i przyszłości polskiego eksportu i ekspansji (od lewej): Aleksander Sie

Uczestnicy debaty o realiach i przyszłości polskiego eksportu i ekspansji (od lewej): Aleksander Siemaszko (MRiT), Łukasz Gwiazdowski (PAIH), Janusz Władyczak (KUKE), Piotr Jabłoński (BGK), Andrzej Szumowski (KIG)

Foto: RP TV

Globalny handel znalazł się na zakręcie, jakiego nie obserwowano od dziesięcioleci. Wojny celne zapoczątkowane przez nową administrację Stanów Zjednoczonych, napięcia na linii USA–Chiny, redefinicja globalizacji, przesuwanie się centrum wzrostu gospodarczego do Azji, niestabilność geopolityczna – wszystkie te procesy nakładają się na siebie, tworząc środowisko niepewności, w którym polskie firmy handlujące ze światem muszą nauczyć się funkcjonować. Podczas debaty „Rzeczpospolitej” pt. „Od globalizacji do postępującego protekcjonizmu – jak zmiany w światowym handlu wpływają na polski eksport i ekspansję zagraniczną?” eksperci zgodnie ocenili, że nie jest to jedynie przejściowe zaburzenie, lecz trwała zmiana paradygmatu handlu. I im szybciej Polska dostosuje się do nowych reguł gry, tym większe ma szanse na skok rozwojowy, którego fundamentem będzie rosnący eksport i postępująca ekspansja zagraniczna.

Cła USA: ryzyko czy impuls do zmian?

W ostatnich miesiącach Waszyngton konsekwentnie rozszerza katalog ceł nakładanych na towary z Europy i Azji, argumentując to potrzebą ochrony bezpieczeństwa narodowego. Jawi się więc pytanie o skutki polityki handlowej Stanów Zjednoczonych także dla polskich firm.

– Wpływ polityki celnej USA na handel światowy to dziś przede wszystkim wprowadzenie niepewności, która globalnie obniża tempo wzrostu. Jesteśmy, jako Europa, mocno eksponowani na przekierowania towarów z Chin i innych krajów dotkniętych amerykańskimi cłami. To może uderzyć też w Polskę, stąd tak ważne są mechanizmy monitorujące przepływy handlowe – tłumaczył Aleksander Siemaszko, dyrektor Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii (MRiT). Przypomniał, że Stany Zjednoczone są ósmym rynkiem eksportowym Polski, z udziałem ok. 4–4,5 proc. w polskim eksporcie.

To mniej niż średnia europejska, która wynosi ok. 7,7 proc., choć dla Niemiec, naszego najważniejszego partnera handlowego, to 10 proc., acz w pewnych sektorach znaczenie rynku amerykańskiego jest istotne. – Bezpośredni wpływ ceł na polski eksport nie jest druzgocący. Natomiast problemem jest wpływ pośredni: jeśli maleje eksport Niemiec do USA, a gospodarka naszego sąsiada znajduje się w stagnacji, spada również zapotrzebowanie na nasze komponenty – podkreślał przedstawiciel MRiT.

Piotr Jabłoński, dyrektor zarządzający Pionem Relacji Międzynarodowych w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), wskazał, że statystyki pokazują wyraźne osłabienie europejskiego eksportu. – W pierwszym kwartale br. firmy przyspieszyły zamówienia w obawie przed cłami, ale od drugiego kwartału widzimy już spadki rzędu 20–30 proc. w takich branżach, jak motoryzacyjna czy farmaceutyczna. To pokazuje skalę turbulencji. Teraz tempo eksportu ulega wyraźnemu spowolnieniu, jednak dywersyfikacja, to, że eksportujemy w różnych branżach, pozwala nam utrzymywać wciąż wysoki poziom sprzedaży. Natomiast spodziewam się, że wcześniej czy później efekt wojen handlowych w naszym eksporcie odczujemy – stwierdził Jabłoński.

Reklama
Reklama

– Są to oczywiście realne problemy dla naszych firm, ale one dosyć szybko dostosują się do rynku. Na pewno widać większe zainteresowanie przedsiębiorstw, które już są obecne w Stanach Zjednoczonych, aby przenieść tam produkcję. I to akurat cieszy, bo oznacza, że wolumeny sprzedaży są na tyle duże, że warto już stawiać w USA fabryki – ocenił Janusz Władyczak, prezes KUKE.

Zdaniem Łukasza Gwiazdowskiego, wiceprezesa Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH), brak stabilności w relacjach handlowych na linii USA–UE jest równocześnie ostrzeżeniem i lekcją. – Ta nowa sytuacja to również szansa. Firmy, które dotąd patrzyły jedynie na Zachód, muszą nauczyć się myśleć globalnie. Świat nie kończy się na Europie i USA. Nasi eksporterzy powinni bardziej skupić się na rynkach azjatyckich, afrykańskich i Ameryce Łacińskiej. To lokalizacje, w których możemy zacząć działać. I z pewnością obecna sytuacja do tego skłania – mówił Gwiazdowski.

Kierunek – nowe rynki

W debacie wielokrotnie powracało pytanie o kierunki eksportu i ekspansji, na które polskie firmy powinny zwrócić uwagę w najbliższych latach. Wszyscy uczestnicy dyskusji byli zgodni, że należy dużo mocniej zdywersyfikować geograficznie nasz eksport, a największy potencjał jego rozwoju leży dziś poza Europą. Przykładowo, eksport do Afryki, w której już teraz żyje 1,56 mld ludzi, czyli prawie 19 proc. światowej populacji, stanowi ledwie 1 proc. ogółu naszego eksportu.

Łukasz Gwiazdowski podkreślił, że PAIH wraz z MRiT zidentyfikowały rynki strategiczne pod względem wzrostu PKB, dynamiki rosnącej populacji i otwartości na inwestycje. – To rynki, które będą kształtować światową gospodarkę w kolejnych dekadach. Nie możemy ich ignorować – mówił wiceprezes PAIH, wskazując, że lista państw nabierających znaczenia obejmuje m.in. rynki azjatyckie i afrykańskie, które do tej pory nie były w centrum zainteresowania polskich przedsiębiorców.

– Nie ma tygodnia, żebyśmy nie mieli w Polsce ważnej wizyty z tych regionów. Arabowie, Afrykanie, Azjaci wiedzą, że Polska jest producentem wielu bardzo dobrych produktów sprzedawanych w konkurencyjnych cenach. Inwestorzy z całego świata chcą z Polską współpracować i tu, u nas, inwestować. Nasi eksporterzy mogliby też zainteresować się Bałkanami, Azją Centralną i Ameryką Łacińską – wtórował Andrzej Szumowski, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).

Jednocześnie eksperci ostrzegali przed opieraniem ekspansji wyłącznie na prostym przenoszeniu dotychczasowych modeli biznesowych. – Globalny handel się przebudowuje. Produkcja niskokosztowa przeniesie się do Afryki Północnej, Azji Południowej. Polska musi znaleźć własny punkt równowagi, skupić się na produktach wysoko przetworzonych i budowaniu marki kraju – przekonywał Janusz Władyczak.

Reklama
Reklama

Polsce brakuje mocnej marki

Jak podkreślał szef KUKE, nadszedł najwyższy czas, aby zdecydowanie mocniej zadbać o spójny wizerunek naszego kraju. Uczestnicy dyskusji nie mieli wątpliwości, że brak rozpoznawalnej marki narodowej jest jedną z największych barier rozwojowych stojących przed Polską na niwie międzynarodowej. – Nasz kraj jest bardzo dobrze postrzegany, ale głównie, gdy ktoś go odwiedzi, pozna. Stąd tak istotne jest wypracowanie marki narodowej, która zbuduje mapę skojarzeń – zauważył Siemaszko.

Andrzej Szumowski wskazał, że narzędzia, które mogłyby być wykorzystane do budowy takiego wizerunku, są dziś rozproszone. – Mamy ponad 60 instytucji centralnych, które w swoich statutach mają zapisaną promocję Polski w różnych obszarach. Jest to nieefektywne rozproszenie sił i środków. Konieczna jest koordynacja działań, spójna narracja pod marką parasolową – Polska – oceniał wiceprezes KIG.

Padły przykłady państw, które zbudowały swą globalną rozpoznawalność, kreując pozytywny wizerunek z jedną lub dwiema charakterystycznymi cechami, np. Japonia kojarzona jest z jakością, Turcja – z kulturą i turystyką, a Korea Płd. – z popkulturą i technologią. Uczestnicy debaty zgodzili się, że nasz kraj ma duży potencjał wizerunkowy, choćby jeśli idzie o kuchnię, muzykę, gaming, design, sport, ale nie potrafimy naszych atutów „opakować” w jednej zbiorczej marce.

Team Poland – krok do przodu czy kolejny slogan?

Kolejną część debaty zdominowała rozmowa o powstającym projekcie Team Poland, który ma zintegrować proeksportową działalność takich instytucji rozwojowych, jak BGK, PAIH, KUKE, PFR, PARP i ARP.

– Do tej pory przedsiębiorca musiał szukać informacji osobno w PAIH, osobno w BGK, osobno w KUKE. Nasza oferta była rozdrobniona. Inicjatywa Team Poland to zmienia – zapewniał Piotr Jabłoński. Jak podkreślał, pierwszym krokiem do współpracy i zarazem testem była Ukraina, gdzie po raz pierwszy przygotowano wspólną ofertę i jedno „okno kontaktu” dla firm zainteresowanych rynkiem ukraińskim. – Wkrótce będziemy gotowi, by wyjść z Team Poland globalnie. Chodzi o to, aby przedsiębiorca na każdym etapie, od informacji, przez finansowanie, po ubezpieczenie, mógł liczyć na jedną ścieżkę wsparcia – wyjaśniał przedstawiciel BGK. Andrzej Szumowski zgodził się, że warunkiem sukcesu jest prostota. – Przedsiębiorca musi wpisać hasło „promocja eksportu” i dostać jeden adres. Jeśli nie, to cały projekt nie ma sensu – stwierdził. Z kolei Łukasz Gwiazdowski zastrzegł, że Team Poland musi być realnym narzędziem współpracy, a nie tylko etykietą. – Nie może to być kolejny brand, który zniknie po dwóch latach. Musimy mówić jednym językiem i podejmować wspólne decyzje, inaczej nie zbudujemy mocnej marki narodowej – podkreślił wiceprezes PAIH.

Potencjał drzemie w sektorze MŚP

Dużo miejsca w dyskusji poświęcono też barierom stojącym przed małymi i średnimi firmami, które chciałyby eksportować. Najczęściej powtarzaną diagnozą był brak wiary we własne możliwości oraz niedostateczna wiedza o zagranicznych rynkach.

Reklama
Reklama

– Najpierw musimy pomóc przedsiębiorcom z sektora MŚP złamać barierę mentalną. Często myślą oni, że rynki zagraniczne są poza ich zasięgiem. To nieprawda, ale na pewno potrzebne jest im wsparcie w sferze biznesowej, logistyce, dystrybucji, finansowaniu – mówił Gwiazdowski.

Janusz Władyczak zwrócił uwagę, że ekspansja zaczyna się na długo przed wysłaniem pierwszej palety towaru. – Firmy muszą posiadać zasoby, technologie, kompetencje, finansowanie. Bez tego najlepszy system wsparcia nie zadziała. Musimy inwestować w przedsiębiorczość i edukację – podkreślił szef KUKE. Uczestnicy dyskusji zgodzili się, że Polska posiada wciąż ogromny niewykorzystany potencjał eksportowy, ale wiele firm niejako utknęło na poziomie podwykonawstwa. – Tymczasem produkcja niskomarżowa będzie wypychana z Europy. Musimy więc wskoczyć wyżej w łańcuchach wartości. Inaczej stracimy przewagę – przestrzegł prezes KUKE.

Czas na skok w ekspansji

Debata zakończyła się wnioskiem, że nadchodzące lata będą dla Polski momentem wyboru. Możemy, jako kraj, skorzystać na przetasowaniu w globalnym handlu, ale tylko wtedy, jeśli zbudujemy mocną rozpoznawalną na całym świecie markę Polski, wejdziemy na nowe, pozaeuropejskie rynki i w ramach ekspansji zagranicznej będziemy działać jako jedna, polska gospodarka, a nie zbiór instytucji promujących nasz kraj oddzielnie. Polska, jak ocenili eksperci, ma atuty: dobrą reputację, dynamiczne firmy, korzystne położenie, rosnącą pozycję w Europie, brak zaszłości kolonialnych, towary i usługi wysokiej jakości. Będąc już szóstą gospodarką UE i dwudziestą na świecie, musimy sukcesywnie wzmacniać pozycję naszego kraju na globalnej arenie handlu, wykorzystując te atuty w sposób systemowy i przemyślany. Kluczowe jest stworzenie mocnej i globalnie rozpoznawalnej marki narodowej, która jako brand parasolowy powinna skupiać wszystkie inicjatywy związane z ekspansją i eksportem.

Eksport
Po stagnacji i pomimo licznych przeszkód eksport będzie rósł
Eksport
Umowy UE z Mercosurem i USA budzą kontrowersje
Eksport
Gospodarcze ożywienie rozpędzi polską sprzedaż za granicę
Eksport
Uzbekistan to bardzo obiecujący kierunek dla polskiego biznesu
Eksport
CEC – nowe wsparcie dla biznesu branż kreatywnych w Zjednoczonym Królestwie i UE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama