W ślad za głównymi indeksami światowych giełd w minionym tygodniu traciły również parkiety rynków wschodzących. Indeks MSCI Emerging Markets, który skupia indeksy 22 parkietów rozwijających się gospodarek, spadł w minionym tygodniu o 3,7 proc., do 933,59 pkt. To pierwsza od marca 2009 r. trwająca trzeci tydzień z rzędu seria spadków na parkietach rynków wschodzących.
– Rynki zawsze szukają jakiejś negatywnej informacji, kiedy indeksy zbyt długo zyskują, a tak działo się podczas bardzo dobrej drugiej połowy 2009 r. Nie ma powodów do paniki. Mamy obecnie jedynie do czynienia z korektą na rynku byka – mówi Brad Durham, dyrektor zarządzający firmy EPFR, analizującej i gromadzącej dane funduszy inwestycyjnych na całym świecie.
Najgorzej radzi sobie Azja. W nowym roku spadki indeksów tamtego regionu są największe. Tym razem mocnej wyprzedaży zdołał uniknąć region Europy Środkowo-Wschodniej. Na Węgrzech i w Rumunii walkę między kupującymi akcje i tymi, którzy chcieli się ich pozbyć, wygrała strona popytowa. Po pięciu dniach, w piątek, na zamknięciu główne indeksy tamtejszych giełd były na plusie. Warto też docenić dobrą, bo w zielonych kolorach, sesję na GPW w piątek. Wiara w rynki wschodzące nie gaśnie. Zdaniem ekspertów to właśnie tam znajduje się najwięcej okazji osiągnięcia sowitych zysków.
– Rynki wschodzące to najbardziej atrakcyjne miejsce do inwestycji, a odbicie na tamtejszych giełdach zwykle jest silniejsze niż gdzie indziej. Cały czas obserwujemy duży napływ kapitału – twierdzi David Rubinstein, współzałożyciel Carlyle Group.