Sytuacja na giełdzie znacznie się poprawiła, ale wyniki inwestycji w akcje z ostatnich dwóch lat wciąż są ujemne. Kursy akcji średnio są niższe prawie o 19 proc. w porównaniu z lutym 2008 r. W przypadku giełdowych średniaków straty sięgają 33 proc. Nie oznacza to wcale, że na akcjach nie można było zarobić. Niektórzy osiągnęli całkiem niezłe zyski. Wyniki zależały od przyjętej strategii.
Dwa lata temu, podsumowując inwestycje dwuletnie (czyli rozpoczęte w lutym 2006 r.), napisaliśmy, że sensowną strategią giełdową może się okazać systematyczne dokupywanie akcji lub jednostek funduszy inwestycyjnych: akcyjnych, zrównoważonych lub stabilnego wzrostu, w zależności od tego, jakie ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować. Dziś już wiemy, że właśnie taka strategia przyniosła bardzo dobre efekty. Systematycznie kupując akcje (prawie 60 proc. spośród dostępnych przed dwoma laty), w wielu przypadkach uzyskaliśmy trzycyfrowe zyski.
Wyróżniły się przede wszystkim mniejsze spółki. Inwestując systematycznie w walory Pagedu, Integer Pl, Erg czy Amiki, mogliśmy zarobić po 140 proc. Trzeba przyznać, że to imponujący wynik, zważywszy że połowa badanego okresu to bessa.
Dokupywanie akcji największych firm, głównie banków, również przyniosło pożądany efekt. Niezłe wyniki uzyskali ci, którzy systematycznie dokładali do portfela papiery KGHM. Udało się im zarobić 58 proc. Natomiast jednorazowa dwuletnia inwestycja w walory KGHM zakończyła się zaledwie 2,3-proc. zyskiem.
O tym, jak duże zmiany zachodziły na rynku w ciągu ostatnich dwóch lat, dobrze świadczy przykład Lotosu. Jednorazowa inwestycja przyniosła 28-proc. stratę, a systematyczne dokupywanie akcji tej spółki – 34-proc. zysk.