Zgodnie z niedawno przyjętym zaleceniem nadzoru finansowego koszty obsługi rat nie będą mogły przekraczać 50 proc. dochodów klienta lub 65 proc. (przy wyższych zarobkach).

W związku z koniecznością weryfikacji historii kredytowej potencjalnego kredytobiorcy z ofert banków znikną tzw. kredyty „na dowód”.

Procesy udzielania kredytów ratalnych i gotówkowych staną się droższe i bardziej skomplikowane zarówno dla banków i klientów -wynika z analizy Deloitte. Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że po wprowadzeniu podobnych regulacji, 37 proc. popytu na kredyty przeszło z banków do instytucji parabankowych, które w Polsce nie podlegają nadzorowi.

- Rekomendacja T miała zmniejszyć ryzyko niespłacenia kredytów przez klientów banków i wydaje się, że tak się stanie, bo duża część z nich w ogóle nie otrzyma kredytu. Ci ludzie, jak pokazują przykłady z innych krajów, nie zrezygnują jednak z zaspokojenia własnych potrzeb finansowych. Istnieje ryzyko, iż skierują się do instytucji parabankowych, które nie są nadzorowane przez państwo. W takim scenariuszu problem przekredytowania nie zniknie, ale będzie mniej widoczny – ocenia Adam Pietkiewicz z firmy Deloitte.

Wprowadzenie nowych regulacji będzie także kosztowne dla banków. Wydatki będą zależne od stopnia zaawansowania procesów zarządzania ryzykiem. Dla średniej wielkości banku, który stosował proste metody, a zdecyduje się na wdrożenie nowego systemu wspomagającego obsługę wniosków kredytowych, może wynieść 10 mln zł.