Gdy na rynku powoli zaczęły opadać emocje, inwestorzy znów zainteresowali się akcjami mniejszych firm. Wczoraj na nich właśnie skupił się popyt, co zaowocowało 1-proc. wzrostem indeksu mWIG40. W pewnym momencie wskaźnik zyskiwał nawet 2,6 proc. Ale nie ma się czemu dziwić, skoro wskaźnik ceny do zysku dla tych firm spadł do ok. 6,5, a spółki są wyceniane praktycznie po wartości księgowej. Jeszcze mocniej zdrożały akcje najmniejszych firm. Wskaźnik sWIG80 zyskał 1,5 proc.
Wśród małych firm wczoraj prym wiodły akcje spółki Stormm, która zostanie przejęta przez inny giełdowy podmiot, firmę Jago. Notowania tej pierwszej wzrosły o 46 proc., a drugiej o 11 proc.
Z kolei popyt na papiery największych firm wyczerpał się bardzo szybko i po porannych zwyżkach WIG20 znalazł się pod kreską. Na koniec dnia podliczono go o 0,4 proc. niżej niż w piątek. Obroty akcjami sięgnęły 1,18 mld zł. Tradycyjnie już ok. 84 proc. przypadło właśnie na akcje z WIG20.
Na parkietach zachodnioeuropejskich dzień rozpoczął się od jednoprocentowych zwyżek. Szybko jednak górę wzięli sprzedający i indeksy spadły, ale na koniec dnia wróciły nad kreskę.
Akcjom nie sprzyjały informacje o korekcie prognoz Komisji Europejskiej, która zakłada, że wzrost gospodarczy w Unii w przyszłym roku wyniesie zaledwie 0,2 proc., natomiast w tym roku sięgnie 1,4 proc. Do kupna nie zachęcały też popołudniowe dane z USA. Instytut Zarządzania Podażą podał, że wskaźnik pokazujący kondycję amerykańskiego przemysłu spadł do poziomu 38,9 pkt (najniżej od 1982 r.) wobec oczekiwań na poziomie 41,5 pkt.