Schemat takich inwestycji jest podobny jak w przypadku kolekcjonerskich edycji polskich monet. Należy wytypować okazy, które szybko zyskają na wartości. Zdaniem specjalistów jest kilka pewniaków. Należy do nich euro wypuszczane w niewielkich seriach przez Watykan, Monaco i San Marino.Te pierwsze właściwie w ogóle nie są przeznaczone do codziennego obiegu. Emitowane są w zestawach zapakowanych w foldery bądź w eleganckie etui. Monety z Monaco to również rarytasy. Poszukiwana jest zwłaszcza Grace Kelly. Tuż po emisji kosztowała około 800 zł, a dziś, półtora roku później już 2,2 tys. zł (choć jest niezbyt starannie wykonana).

Pozostałe monety grupy premium, np. obiegowe z San Marino, pod względem wzrostu wartości prezentują się gorzej. Powodem mogą być zbyt wygórowane nakłady w porównaniu z watykańskimi bądź z San Marino. Natomiast monety okolicznościowe prezentują się znacznie lepiej.

Jaki nakład euro uważany jest za niski? Poniżej 100 tys. egzemplarzy. Edycja do pół miliona również może być interesująca dla inwestorów. Na przykład dwójka Traktaty Rzymskie ze Słowenii (nakład 400 tys.), którą można było nabyć bezpośrednio w Narodowym Banku Słowenii w ilości jedna sztuka na jednego kupującego, natychmiast osiągnęła cenę rynkową 70 zł.Rarytasami kolekcjonerskimi są euro o nietypowych nominałach, wykonane ze srebra. Nominały: 0,25 euro, 1,5 euro, 2,5 euro, 3 euro, 8 euro, 12 czy wreszcie 30 euro podkreślają okolicznościowy charakter emisji.

Monety te z założenia nigdy nie trafiają do obiegu, są czysto kolekcjonerskie. Ich cena emisyjna jest wielokrotnie wyższa od nominalnej. Niektóre różnią się od tradycyjnych także kształtem (np. prostokątne 0,25 euro z Francji).

Jako ciekawostkę warto dodać, że wysokie ceny osiągają monety z błędami. Ich nakłady są zazwyczaj niewielkie, a często nawet nieznane.Nie zawsze jednak wysokość nakładu świadczy o wartości monety. Zdarza się, że wysoką wartość osiągają numizmaty wypuszczone w wielomilionowym nakładzie. Dotyczy to np. obiegowych euro z Włoch bądź okolicznościowych dwójek z Belgii. Mimo całkiem dużych nakładów coraz rzadziej są spotykane w menniczych stanach, czyli bez zarysowań i uszkodzeń.