Wartość indeksu S&P 500 wzrosła wczoraj o 3,36 proc., a Nasdaq o 3,55 proc. Amerykańskie giełdy zyskiwały na wieść o stworzeniu tzw. złego banku. Miałby on skupić od banków komercyjnych toksyczne aktywa, emitując na ten cel obligacje zabezpieczone przez amerykański rząd. Nic dziwnego, że kurs akcji banków rósł od początku notowań.
Na notowania pozytywnie wpłynęła też decyzja Rezerwy Federalnej, która utrzymała wczoraj stopy procentowe w USA na rekordowo niskim poziomie – od 0 do 0,25 proc. Fed zarazem poinformował, że jest gotów do zakupu długoterminowych bonów skarbowych, ale tylko wówczas, gdyby miało się to przyczynić do poprawy sytuacji na rynku.
[wyimek]3,36 proc. euro wzrosła wczoraj wartość indeksu S&P 500. Rekordy biły banki. Kurs Bank of America skoczył o 13,7 proc., Citigroup o 18,6 proc. a JP Morgan o 10,4 proc. [/wyimek]
Nie wiadomo, czy wczorajsza euforia przełoży się na dzisiejsze notowania na giełdach. Powołanie do życia nowego banku nie będzie bowiem proste. Problemem jest zarówno wycena toksycznych aktywów, jak i znalezienie pieniędzy na ich wykup. Nowy sekretarz skarbu USA Timothy Geithner podczas przesłuchań przed senacką Komisją ds. Finansów zaproponował trzy sposoby wyceny toksycznych aktywów: na podstawie wyceny rynkowej podobnych papierów, przy wykorzystaniu komputerowego modelu stworzonego przez niezależną firmę lub na podstawie wycen nadzoru rynkowego.
Stworzony przez administrację Busha program pomocy sektorowi bankowemu – tzw. TARP – opiewa już obecnie na 700 mld dol. Barack Obama chce jednak zmienić sposób jego funkcjonowania. Szczegóły zmian mają zostać ogłoszone już w przyszłym tygodniu. Stworzenie „złego banku” zwiększyłoby koszty operacji do 1 biliona dolarów.