Wysokie spready (różnice między kursem kupna i sprzedaży – red.) stosowane przez banki przy przeliczaniu obcych walut na złote to nie tylko problem spłacających kredyty hipoteczne. Dotyczy też transakcji kartowych wykonywanych za granicą, które są często przeliczane po kursach wyższych niż kantorowe.
Razem z analitykami Finamo sprawdziliśmy, ile po przeliczeniu zapłacił klient banku, który miesiąc temu przeprowadził transakcje za granicą za 50 euro, 70 dolarów lub 30 funtów i właśnie dostał historię wykonanych operacji.
Okazało się, że różnice w przypadku euro pomiędzy poszczególnymi bankami oraz konkretnymi rodzajami kart są bardzo duże i sięgają ponad 7 proc. wartości transakcji, a przy innych walutach są jeszcze wyższe.
Zakupy za granicą za 50 euro zrealizowane z wykorzystaniem karty debetowej Maestro Pekao spowodują pobranie z konta kwoty 207,75 zł, w Polbanku 210 zł, ale jeśli taką samą transakcję wykonaliśmy kartą Visa Electron ING Banku Śląskiego, to zapłacimy prawie 223 zł, w Banku BPH 222,5 zł (kartą Visa), a korzystając z karty wydanej przez SKOK, będzie to 221,5 zł. Gdyby waluta była kupowana tego samego dnia w kantorze, to według stosowanych kursów kwota zakupu 50 euro wyniosłaby od 208 do 215 zł.
– Różnice między bankami wynikają główne z odmiennego sposobu przeliczania zagranicznych transakcji oraz doliczanych prowizji – tłumaczy Paweł Majtkowski, analityk Finamo. Większość instytucji do przeliczenia kwoty na złote stosuje tzw. walutę rozliczeniową, czyli euro lub dolara. Jeśli transakcja wykonywana jest w walucie rozliczeniowej karty, wówczas przeliczenie następuje bezpośrednio po kursie sprzedaży walut z tabeli banku (tej samej, która służy do przeliczenia rat kredytów hipotecznych – red.). – Gdy transakcja jest dokonana w walucie innej niż rozliczeniowa, wtedy najpierw jest przeliczana na euro lub dolara po kursie organizacji płatniczej, a potem na złote po kursie banku – wyjaśnia Majtkowski.