Takie wnioski wpływają z najnowszego raportu Instytutu im. Kwiatkowskiego, który funkcjonuje w ramach Stowarzyszenia na rzecz Efektywności. Z dokumentu wynika, że Polska jest w Unii Europejskiej krajem najbardziej narażonym na zamknięcie lub ograniczenie produkcji w przemyśle z powodu polityki klimatycznej. – Ze względu na strukturę naszej gospodarki obawiamy się, że wiele firm uznawanych za energochłonne po prostu przeniesie działalność poza Polskę – do krajów, których nie obejmuje restrykcyjny obowiązek redukcji emisji dwutlenku węgla i zakupu pozwoleń na emisję – mówi profesor Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej, który jest głównym autorem raportu.
Problem pojawi się już w 2013 roku, gdy unijny pakiet klimatyczny wejdzie w życie i wzrosną ceny elektryczności w Polsce. Według raportu tylko w tym pierwszym roku podwyżka wyniesie minimum 27 proc., bo polskie elektrownie będą musiały kupować część uprawnień do emisji na otwartych aukcjach i realizować kosztowne inwestycje. – Wzrost kosztów energii może być jeszcze większy, a w efekcie doprowadzi do tego, że część zakładów nie będzie w stanie przetrwać – mówi Krzysztof Żmijewski.
Zakłady zagrożone dają zatrudnienie prawie 9 proc. wszystkich pracujących w polskim przemyśle. Stąd zawarte w raporcie prognozy dotyczące utraty produktu krajowego brutto w wysokości 2,2 proc. i znaczącego wzrostu bezrobocia – o ok. 2 proc. Zdaniem prof. Żmijewskiego to nastąpi w latach 2013 – 2015, czyli w początkowym okresie realizacji polityki klimatycznej. – To ostrożne szacunki, nieuwzględniające faktu, że spadek zatrudnienia w przemyśle powoduje efekt domina – utratę miejsc pracy w firmach kooperujących z nim, ale też w usługach czy handlu – dodaje.
Raport ostrzega, że nie można liczyć na wiele nowych miejsc pracy, np. przy produkcji zielonej energii zatrudnienie znajdzie niewielu ludzi. Jedynie plan termoizolacji budynków w ramach poprawy efektywności, jakiej oczekuje Unia, daje szanse na zwiększenie zatrudnienia – o ok. 55 tys. ludzi.
– Raport pokazuje konsekwencje polityki klimatycznej, które dla polskiej gospodarki będą fatalne – mówi były wicepremier Janusz Steinhoff ze Społecznej Rady ds. Narodowego Programu Redukcji Emisji, powołanej przez Waldemara Pawlaka. – Te zagrożenia trzeba przedstawić na forum Unii Europejskiej, a w kraju powinien wywołać rzeczową debatę o tym, jakie mechanizmy ochronne można wprowadzić dla polskiego przemysłu. Warto się zastanowić, czy w tym stanie gospodarki stać nas na wprowadzenie regulacji unijnych.