Jeszcze o praworządności w Unii Europejskiej

Już nie z ulicy Ludwika Waryńskiego 3, której nazwa pochodzi od założyciela partii „Proletariat”, ale św. Gertrudy 3, niestety nie córki Mieszka II króla Polski.

Publikacja: 28.05.2021 13:00

Jeszcze o praworządności w Unii Europejskiej

Foto: Adobe Stock

Był rok 1996 (maj lub czerwiec} do mojego biura przy ul św. Gertrudy 3 w Krakowie zgłosił się pan Maciej Szpunar, który poinformował mnie, że odbył podyplomowe Studia w College of Europe w Brugii, a do mnie skierował mnie były rektor tej uczelni prof. Jerzy Łukaszewski. Pan Maciej Szpunar najwyraźniej miał jakiś Plan co do mojej osoby (wspólny biznes lub inne wspólne działanie). Ja niestety nie mogłem w nic się zaangażować, bo poza dziećmi (3-ka) i pracą w adwokaturze działałem w Fundacji XX Czartoryskich, Fundacji Arche.

Ten adres św. Gertrudy 3, wcześniej to była ul. Ludwika Waryńskiego 3 , gdzie w mieszkaniu, nie w biurze, spotykałem się w latach 1985-1986 z wstępną grupą założycielską Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego (Mirosław Dzielski, Henryk. Woźniakowski, Tadeusz Syryjczyk, Ryszard Legutko, Miłowit Kuniński).

 

Ośmielam się twierdzić, że to właśnie grupa Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego, jawnie głosząca kapitalizm, przyczyniła się do czegoś, co nazywam zasadniczym przekręceniem się sceny politycznej w Polsce i w Europie w XX wieku (tekst „Praworządność w Unii Europejskiej jako utopia” w Rzeczpospolitej z 26 marca 2021).

Komuniści nie atakowali wprost np. przez wywłaszczenie, więc postanowili mnie wywłaszczyć, stosując przepisy o planowaniu przestrzennym, bo z czymś takim jak plan przestrzenny bardzo trudno się dyskutuje. Mało kto zna i rozumie zawiłe przepisy ustaw o planowaniu przestrzennym, a ponadto ustawy te wyraziście nie definiują wroga.

W planowaniu przestrzennym chodzi tylko o dobro i to dobro wszystkich, wyrażające się jedynie w pewnej harmonizacji wartości.

Aby zgrupować szeregi przed przystąpieniem do ataku, komuniści, a właściwie profitenci zwarli szeregi i tak do ataku przystąpili Edward Klimczak, dyrektor Muzeum Historii Fonografii, trzymający w ręku media i sporo publiczności przez organizowanie coroczne słynnych wystaw aktów kobiecych „Venus”, co znajdowało poklask młodzieży i męskiej grupy publiczności. Każdy przeciwnik wywłaszczenia automatycznie ryzykował, że stanie się przeciwnikiem „Kobiecego Piękna”

Innym z profitentów był najwybitniejszy polski kompozytor, rektor Akademii Muzycznej w Krakowie prof. Krzysztof Penderecki, a właściwie nie tyle on, co reprezentowana przez niego Akademia Muzyczna w Krakowie. Trzecim profitentem był Zarząd Rewaloryzacji Zespołów Zabytkowych Miasta Krakowa, który wyremontował kamienicę przy Rynku Głównym tzw. Dzwonkowskich lub lepiej Hetmańską, gdzie kiedyś mieściła się Mennica Królewska. W rewitalizację Kamienicy Hetmańskiej poszły ogromne pieniądze skierowane z budżetu państwa za pośrednictwem SKOZK, należało więc jak najszybciej tą kamienicą zadysponować i to właśnie na rzecz Muzeum Historii Fotografii. Wcześniej to muzeum mieściło się przy ul. Bohaterów Stalingradu 13 (obecnie Starowiślna 13) w pałacu zwanym Puszetówką, stanowiącym własność rtm. Stefana Stablewskiego.

Jego Ekscelencja, jak się podpisywał pan Władysław Klimczak, aby mieć za sobą prasę, nie tylko organizował słynne wystawy "Venus", ale także prowadził negatywną kampanię przeciwko rtm. Stefanowi Stablewskiemu, polegającą na tym, że w mroźne zimy na górnych piętrach pałacu odkręcał wodę, tworzyły się ogromne spektakularne kilkumetrowe sople, a następnego dnia pokazywały się w prasie teksty o tym, jak to właściciel doprowadza przez swoje zaniedbania do ruiny zabytku. Myślę, że nie muszę tej tezy udowadniać, bo zapewne zachowały się archiwalne numery Gazety Krakowskiej.

Plan był prosty: siostry Urszulanki miały wylecieć, wraz ze swoją szkołą. To miało przypaść Akademii Muzyczne.

Rtm. Stefan Stablewski, a właściwie Jerzy Donimirski (ten sam, który w pierwszych dniach stanu sojennego montował z Pawłem Rey i Antonim Zielińskim w biały dzień płytę na Rynku Głównym) miał wylecieć - to też miało przypaść Akademii Muzycznej.

Ja miałem wylecieć, bo tam miała być sala koncertowa Akademii Muzycznej.

Aby uruchomić ten proces zatrudniono całe biuro projektowe w Zabrzu, które zrobiło kilka wersji. Sama sala koncertowa miała 2 wersje a ponadto zaprojektowano w tym miejscu wieżowiec RSW Książka Prasa Ruch.

Według mojego rozeznania wydano na ten cel ponad 200 tys. zł.Nie jest to jednak ważne.

Jak się to wszystko ma do praworządności w Unii Europejskiej?

Jak się ma ta próba zastosowania ustawy o panowaniu przestrzennym przed bez mała 40 laty w celu ekspropriacji kilku właścicieli z kompleksu Bohaterów Stalingradu 11,12,13 i Ludwika Waryńskiego 3, ma do praworządności dzisiaj w Unii Europejskiej.

Otóż występuje ważny związek.

Być może nie ma żadnego związku, bo w obu wypadkach wcale nie chodzi o PRAWO, ale o rozbudowane zbiory przepisów-regułek.

Zauważmy, każda firma farmaceutyczna wkłada do opakowania sprzedawanego lekarstwa taki zbiór, zawierający tak wskazania stosowania, jak i ostrzeżenia o możliwych katastrofalnych skutkach użycia.

Każdy rozsądny człowiek nie będący farmaceutą ani lekarzem natychmiast taką karteczkę wyrzuci, chyba że jest pieniaczem i rezerwuje sobie w przyszłości procesowanie się z firmą farmaceutyczną. Jest rzeczą oczywistą, że taka ulotka nie jest żadnym prawem. Nie niesie bowiem za sobą żadnej sankcji, która jest nieodzownym elementem normy prawnej. Jej znaczenie to asekuracja dla producenta - dopełniłem staranności, zostaliście należycie powiadomieni i nie mogę z tego tytuł ponosić odpowiedzialności.

Takie zbiory regułek, zawierających jednak sankcję, pod nazwą PRAWO, funkcjonują w Unii Europejskiej, i nie tylko w wielu dziedzinach.

Takie zbiory formułek według mnie nie stanowią nawet tekstu prawa, do którego można by odnieść rzymską zasadę DURA LEX SED LEX, aby można było traktować je jako prawo i także zasadę DURA LEX SED LEX stosować musiałyby najpierw by być tekstem, a ich efemeryczność, zmienność, tempo przekształceń powoduje, że ulegają one ustawicznej hemolizie i to alfa beta i gamma, a jak wiadomo hemoliza powoduje niemożliwość oznaczenia badanego materiału. Jako pewną paralelę można tu przywołać zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Skoro więc nie ma nawet tekstu, to nie można tym bardziej mówić o prawie, a zwłaszcza o DUCHU PRAWA. Nie pokuszę się w tym miejscu o danie całościowych wskazówek, jak rozwiązać to zagadnienie.

Może temu pomóc sensowna kodyfikacja prawa Unii Europejskiej, ale taka na miarę Kodeksu Napoleona. Tu nie wystarczy, że kilku profesorów sklasyfikuje prawo europejskie. Oczywiście klasyfikacja musi poprzedzić kodyfikację. Trzeba najpierw określić, jakie są materie do kodyfikowania.

Ktoś zaraz powie, no tak ale to postulowanie dalszego przyrostu prawa. Niezupełnie, bo to budowanie hierarchii prawa, a więc prowadzenia do powstrzymywania jego hemolizy, a tym samym określanie warunków eliminacji zbędnego prawa, a więc redukcja tekstów a nie ich przyrost.

Nieograniczone możliwości produkcji prawa powodują dyktaturę. Ponieważ żyjemy w XXI wieku pod pozorem realizacji innych wartości, jak plan przestrzenny, ochrona środowiska, klimatu, bezpieczeństwo budynków i budowli. Bezpieczeństwo produkcji różnych rodzajów produktów. Energii nuklearnej. Systemu 5G, Szczepień przeciwpandemicznych, itp. Można wprowadzać dowolne regulacje. A dowolność to zawsze arbitralność. I choćby nie wiem jak starali się eksperci Komisji Europejskiej czy Parlament Europejski rezultat zawsze będzie ten sam - arbitralność.

Nie mam żadnych pretensji do prawa traktatowego, choć szczegółowo go nie analizowałem. Wydaje się że są to zupełnie normalne teksty prawnicze. Ale reszta. A poza tym wola objęcia regulacją wszystkiego. Wola objęcia wszystkiego planem. Myśmy to przeszli w krajach tzw. komunistycznych czy demoludach. Wiemy jakie to trudne. I jakich geniuszy potrzeba, aby planować w większej skali. Do tego potrzeba nie tylko prawników, ale oczywiście geniuszy wielu dziedzin. W Polsce był genialny matematyk Hugo Steinhauss z Jasła, należący do grupy matematyków lwowskich. Komuniści wciągali go w proces planowania, ale i to nie pomogło.

A specjaliści od życia, od biologii, od klimatu. Nasz rachunek prawdopodobieństwa przy klimacie jest bardzo niedoskonały.

Teraz przyjmujemy, że następuje globalne ocieplenie, ale co będzie za kilka lat? Dobrze wiemy, ze trendy się odwracają. Po wybuchu kilku wulkanów XIX wieku, chyba w Indonezji, klimat w Europie się zmienił. Wystąpiła tzw. zima wulkaniczna. (Year without the summer - 1816) William Turner zobaczył nowe światło i zaczął inaczej malować swoje cudowne obrazy. Turner twierdził „Słońce jest Bogiem”. Ileż to opracowano ekspertyz, aby udowodnić, że tym razem mamy do czynienia z globalnym ociepleniem na wiele lat. Ile środków te ekspertyzy pochłonęły? Po co to udowadniać, skoro według współczesnej definicji prawdy, prawdą jest to, co kompetentne grono w danym momencie uzna za prawdę. Ale nie będę z tą tezą globalnego ocieplenia w tym tekście walczył, bo inny jest mój cel. Pragnę zwrócić uwagę, że przy wytyczaniu celów i przyjmowaniu środków do ich realizacji, nie tylko możemy, ale i mylimy się wielokrotnie.

Skoro jednak Unia jest wszechobecna prawnie, bo zapewne wszystko wie najlepiej, to i wszystko reguluje z pożytkiem dla obywateli. Zresztą są konwencje chroniące prawa człowieka w Unii. Jeśli np. zamyka się kopalnie węgla TURÓW w drodze postanowienia zabezpieczającego, to zapewne żadne prawa człowieka nie będą naruszone nawet jeśli około 5 tys. ludzi straci pracę. Prawo do pracy to tylko komunistyczny przeżytek.

Nie wiem co dla Europy i Polski jest lepsze, czy utrzymanie czy zamknięcie kopalni węgla brunatnego TURÓW, nie jestem za jej zamknięciem, ale może gdy to się uczyni zrodzi się nowa dziedzina przedsiębiorczości. Dająca dużo większe korzyści ludziom, Polsce i Europe. Może gospodarka surowcowa przechodzi do przeszłości, może tworzą się nowe sektory i lepiej inaczej i na czym innym budować ludzkie szczęście.

Jeśli wartością w Unii jest godność człowieka, to w tym także i stabilność jego losów.

Nie jestem przeciwnikiem Unii Europejskiej, ale będąc gorącym jej zwolennikiem. Pragnę również głębokich reform jej praw i mam nadzieję, że pan Maciej Szpunar który odwiedził mnie w maju 1996 roku na ul. Św. Gertrudy 3, pomoże mi w tym lub wręcz uruchomi taki proces, będąc nie tylko specjalistą prawa europejskiego, ale i komparatystyki znając tajniki TSUE jako jej rzecznik generalny, prowadzący zapewne sympatyczny salon w Strasburgu lub Luksemburgu, a także mając zdecydowane inklinację w kierunku fizyki, na którą został przyjęty, lecz której studiów nie rozpoczął, podejmując studia prawnicze.

Pan Maciej Szpunar ma jednocześnie znakomity punkt obserwacyjny do zorganizowania tego typu reform. Skoro w 1996 roku przyszedł na ul. Św. Gertrudy i proponował mi wspólne działanie, to ja teraz w drugą stronę to czynię. Mam więcej czasu. Już pozbyłem się domu na św. Gertrudy 3.

Teraz jestem wolny i jestem gotowy, myślę, że takich ludzi jest więcej. W różnych częściach Europy o różnych specjalnościach, którzy podjęliby trud zaproponowania Naprawy Naszej Rzeczypospolitej Europejskiej.

 Jak chyba widać śmiem twierdzić, że właśnie my Polacy, mamy szczególne predyspozycje do proponowania głębokich reform w Europie. Ja nie mam kompleksów. Oczywiście nie zrobimy tego sami. Potrzebny będzie zespól, ale właśnie my możemy być zaczynem.

P.S. Prof. Krzysztof Penderecki po latach stał się moim klientem, zapraszał mnie do siebie do domu, np. na 50 rocznicę urodzin jego żony Elżbiety. Byłem u niego w Lusławicach (została mi fotografia z prof. Chrzanowskim i prof. Krzysztofem Pendereckim). Dyrygował także na moja prośbę jeden z koncertów poświęconych dla Arki. Lubię Polskie Requiem, 7 bram Jerozolimy, Treny, Pasję wg. Św. Łukasza. Zapraszał mnie do Warszawy na liczne koncerty swoich zaprzyjaźnionych artystów. Odniosłem wrażenie, że prof. Krzysztof Penderecki cenił mnie bardziej także za to, że prowadziłem skuteczną walkę przeciwko zakusom z lat 80 tych ekspropriacji mnie i sąsiadów. Także na rzecz Akademii Muzycznej.

Był rok 1996 (maj lub czerwiec} do mojego biura przy ul św. Gertrudy 3 w Krakowie zgłosił się pan Maciej Szpunar, który poinformował mnie, że odbył podyplomowe Studia w College of Europe w Brugii, a do mnie skierował mnie były rektor tej uczelni prof. Jerzy Łukaszewski. Pan Maciej Szpunar najwyraźniej miał jakiś Plan co do mojej osoby (wspólny biznes lub inne wspólne działanie). Ja niestety nie mogłem w nic się zaangażować, bo poza dziećmi (3-ka) i pracą w adwokaturze działałem w Fundacji XX Czartoryskich, Fundacji Arche.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił