„W pierwszej kolejności w obszarach obrony i bezpieczeństwa” – opisało malijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych najważniejsze zadania w stosunkach z Rosją.
W Mali, do którego Ławrow przyjechał we wtorek, priorytet reprezentują rosyjscy najemnicy Grupy Wagnera. Kraj, który w ciągu dwóch lat przeżył dwa wojskowe zamachy stanu, nie może sobie dać rady z partyzantką Tuaregów i islamistów w północnych i północno wschodnich rejonach. Miejscowi oficerowie przyjęli więc z wdzięcznością pomoc znanych z brutalności żołnierzy najemnych Kremla.
Kuszący kontynent
Najemnicy i szef rosyjskiej dyplomacji wchodzą w Mali w próżnię polityczną powstałą po wycofaniu się stamtąd francuskiego kontyngentu. Obecnie władze w Bamako energicznie próbują usunąć oddziały oenzetowskie MINUSMA, które przeszkadzają w pacyfikowaniu zbuntowanych rejonów kraju. Na razie wyrzucili z Mali wysłannika wysokiego komisarza ONZ ds. praw człowieka.
Czytaj więcej
We wtorek do ambasady USA w Moskwie została przekazana oficjalna nota z żądaniem zaprzestania działań "niezgodnych ze statusem misji dyplomatycznej, stanowiących ingerencję w wewnętrzne sprawy Federacji Rosyjskiej" - informuje prokremlowska agencja TASS, powołując się na źródło w rosyjskim MSZ.
Wojskowi są pewni swego, ponieważ Moskwa sprzedała im już helikoptery i wozy bojowe.
Z Mali Ławrow jedzie do sąsiedniej Mauretanii, a stamtąd do Sudanu graniczącego z Republiką Środowoafrykańską, gdzie również stacjonują najemnicy Wagnera. Wcześniej w styczniu szef rosyjskiej dyplomacji był w RPA, Eswatini (dawniej Suazi), Angoli i Erytrei.
„54 państwa afrykańskie to ewentualna mocna grupa wsparcia w ONZ. (…) Żaden z afrykańskich krajów dotychczas nie przyłączył się do (zachodnich) sankcji przeciw Rosji” – wyjaśnił cel wizyty Ławrowa rosyjski komentator Maksim Jusin.
Czytaj więcej
Reprezentanci części opozycji rosyjskiej przedstawią na spotkaniu w Polsce wizję przyszłości Rosji. Chcą otworzyć biuro w Warszawie.
Dla wielu państw kontynentu Moskwa to dawny sojusznik w walce z kolonizatorami (m.in. w Angoli, Mozambiku, Algierii), dostawca broni i gwarant bezpieczeństwa rządzących. „Z tego powodu drzwi są tam zawsze otwarte przed wysłannikami z Moskwy” – uważa brytyjski analityk Simon Allison.
Dlatego w głosowaniach w Zgromadzeniu Ogólnym NZ przeciw rosyjskiej agresji na Ukrainę większość państw afrykańskich wstrzymuje się od głosu. – Mamy tam niezłe perspektywy – sądzi jeden z moskiewskich analityków, sugerując, że można namówić tamtejsze kraje, by głosowały w końcu przeciw takim rezolucjom. Byłoby to ogromne dyplomatyczne zwycięstwo Rosji.
Dystans bogatych
Ale z programu wizyty Ławrowa w ostatniej chwili wypadła Botswana. Nie wszyscy chętnie rozmawiają z Kremlem. Im bardziej znaczące państwo Afryki, tym większy dystans utrzymuje wobec Rosji. A ta chciałaby na przykład związać silniej ze sobą RPA, członka BRICS i G20. Udawało się to w czasach prezydentury Jacoba Zumy (usuniętego w końcu pod zarzutem korupcji). Obecny przywódca Cyril Ramaphosa utrzymuje dystans.
– Spotykałem się (z Putinem) kilkakrotnie i za każdym razem wypływała sprawa inwestycji w energetykę atomową. W końcu powiedziałem, że nie zamierzamy inwestować w elektrownię atomową, na której utrzymanie nas nie stać – opowiadał dziennikarzom o rozmowach z rosyjskim prezydentem. Poprzednik Ramaphosy lobbował budowę rosyjskiej elektrowni. Jednak już na połowę lutego planowane są wspólne manewry morskie RPA, Rosji i Chin. – RPA byłaby dużą wygraną (dla Rosji) – sądzi Allison, ale przypomina że południowoafrykańska flota regularnie ćwiczy z amerykańską.
Z programu wizyty Ławrowa w ostatniej chwili wypadła Botswana
Poza bronią (której jakość przestała budzić zachwyt po roku wojny w Ukrainie) Moskwa ma niewiele do zaproponowania. „Najbardziej łakome kąski: kontrakty, miejsca wydobycia, już zarezerwowały sobie Chiny. My musimy zadowolić się drugim miejscem” – opisał sytuację Jusin.
Trochę inaczej dla Rosji wygląda sytuacja na Bliskim Wschodzie, który Ławrow odwiedził przed przyjazdem do Mali. Tam również szukał sprzymierzeńców przeciw USA, przede wszystkim w Bagdadzie. Celem Rosji „jest usunięcie USA z Syrii. A potem, wraz z Iranem, usunięcie USA z Iraku. Tak wygląda kontekst wizyty Ławrowa” – pisał „Jerusalem Post”.