Kierownik urzędu stanu cywilnego nie zgodził się na zmianę nazwiska poprzez dopisanie przed nim przyimka „von". Powołując się na przepisy ustawy o zmianie imienia i nazwiska, stwierdził, że Marek Andrea W. nie wykazał ważnych powodów takiej zmiany. Decyzję utrzymał wojewoda lubelski. Uzasadnił, że wnioskodawca nie posiada obywatelstwa innego państwa, nie wykazał też bliskich związków rodzinnych bądź pokrewieństwa z osobami noszącymi takie nazwisko. Ani że używa równolegle z nazwiskiem widniejącym w dokumentach urzędowych nazwiska z przyimkiem „von".
W skardze sądowej mężczyzna zarzucał organom błędną interpretację przepisów oraz niewzięcie pod uwagę przedstawionych przez niego dokumentów świadczących o posługiwaniu się za granicą przyimkiem „von". Podkreślał, że w latach 1980 – 1985 pozostawał pod wpływem wychowawczym i otrzymywał pomoc od wskazanych z nazwiska rodzin niemieckich. Po zakończeniu studiów w Polsce kształcił się w Niemczech. Od tego czasu za granicą posługuje się nazwiskiem „Marek von W.", dlatego utożsamia się z nim.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uchylił decyzje obu organów. Stwierdził, że powinny zbadać, czy nie zachodzi podstawa zmiany nazwiska przewidziana w art. 4 ust. 1 pkt. 2 ustawy (zmiany na imię i nazwisko używane). Tymczasem kierownik USC zamiast wezwać wnioskodawcę do przedłożenia dokumentów wskazujących na używanie przyimka „von" przed nazwiskiem, zobowiązał go do złożenia dokumentów, które byłyby niezbędne jedynie w sytuacji przewidzianej w art. 4 ust 1 pkt 4 ustawy (zmiany na imię lub nazwisko noszone zgodnie z przepisami prawa państwa, którego obywatelstwo również posiada).
Sąd wskazał, że postępowanie od początku było wadliwie ukierunkowane, ponieważ mężczyzna oświadczył, że nie posiada obywatelstwa niemieckiego. Nie chodzi mu też o dziedziczenie nazwiska i nigdy nie twierdził, że jego biologiczni przodkowie posługiwali się nazwiskiem z przyimkiem „von".
Sąd wytknął, że kierownik USC w uzasadnieniu decyzji bezpodstawnie stwierdził, że mężczyzna nie udowodnił posługiwania się „von", skoro nie został zobowiązany do złożenia dokumentów na potwierdzenie tej tezy. Z kolei organ II instancji nawet zdawkowo nie odniósł się do dowodów, które mężczyzna dołączył.