Zdzisław Kuczma, emerytowany policjant z Rybnika, domaga się od ministra środowiska 10 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych przez to, że w mieście tym od lat przekraczane są normy zapylenia w sezonie grzewczym (nawet 40 razy), co utrudnia normalne funkcjonowanie mieszkańcom.
Szanse na uzyskanie w sądzie cywilnym zadośćuczynienia za zaniedbanie państwa w tej dziedzinie ma jednak niewielkie. Głównie dlatego, że to zupełnie nowy rodzaj żądania.
Z zakładem łatwiej
Pełnomocnik powoda, adwokat Rafał Stęchły, nie kryje, że jest to precedens, i podkreśla, że nie chodzi o pieniądze ale o interes publiczny.
– Gdyby chodziło o zanieczyszczenie wywołane przez elektrownie czy fabrykę, mielibyśmy wyraźną podstawę prawną, ale tu chodzi o skutki spowodowane przez mieszkańców (opalanie mieszkań mułem węglowym), i bezczynność ministra środowiska w tej sprawie. Nie ustanowił bowiem przepisów wykonawczych do unijnej dyrektywy o normach zanieczyszczenia ani sankcji za ich przekroczenie.
W Polsce były już podobne sprawy, ale o hałas, np. właścicieli nieruchomości wokół lotnisk czy o odszkodowanie za rewitalizację akustyczną posesji. Ale te pozwy mają podstawę w przepisach o tworzeniu obszaru ograniczonego użytkowania lotnisk.