Sprawa ruszyła przed Sądem Rejonowym Warszawa Praga-Północ w połowie marca. Proces toczył się niejawnie, gdyż Gajadhur, jako pokrzywdzony, nie zgodził się na jawne rozprawy. W piątek zakończono wszystkie czynności w sprawie i zamknięty został przewód sądowy. Strony nie wykluczają, że już 30 czerwca może zapaść wyrok.
W procesie chodzi o audycję radia Eska Rock z maja 2011 r., w której padły słowa: "zadzwońmy do Murzyna" i sugestie, że telefon rzecznika GITD działa w "buszmeńskiej sieci dla czarnych". Jak potem podkreślała Rada Etyki Mediów, "naigrywając się z pochodzenia wywołanej publicznie osoby, dziennikarze używali m.in. zwrotów: +krajowy rejestr Murzynów+, +audycję dzisiejszą sponsoruje warszawski oddział Ku klux klanu+". REM oceniła, że doszło do drastycznej demonstracji ksenofobii, a prowadzący znieważyli Gajadhura obraźliwymi i rasistowskimi sformułowaniami.
Matka Alvina Gajadhura jest Polką, ojciec Hindusem. On sam od urodzenia mieszka w Polsce.
Mec. Krzysztof Wąsowski, pytany w marcu przez PAP, jakie żądania będzie stawiał jako pełnomocnik pokrzywdzonego, odparł, że będzie oczekiwał, by sąd nakazał oskarżonym przeprosiny Gajadhura. Adwokat nie chciał przesądzać, czy możliwe byłyby np. roszczenia finansowe.
Prezenterzy są oskarżeni z artykułu Kodeksu karnego przewidującego karalność znieważenia osoby lub grupy ze względu na przynależność m.in. rasową i narodową. Grozi za to do trzech lat więzienia. Postępowanie prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe, która akt oskarżenia wysłała do sądu w połowie 2012 r. Radio zostało też ukarane przez KRRiT za ten program karą 50 tys. zł.