Krzysztof M. zażądał od Stanisława T. 15 tys. zł zadośćuczynienia i 5 tys. zł odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych. Stanisław T., składając fałszywe wyjaśnienia, doprowadził do skierowania przeciwko M. wniosku o ukaranie za spowodowanie wypadku drogowego.
Stanisław T. zeznał, że Krzysztof M. przy wykonywaniu manewru wyprzedzania i zmianie pasa ruchu miał wręcz zepchnąć ciężarówkę, którą kierował, na pobocze, a następnie tyłem uderzyć w przedni narożnik jego samochodu. Wersja ta się nie potwierdziła. Krzysztof M. został uniewinniony. Zarówno ten proces, jak i ten, w którym oskarżonym był Stanisław T., wykazały dobitnie, że sprawcą wypadku był właśnie T., który nie zachował bezpiecznego odstępu i uderzył w tył pojazdu Krzysztofa M., gdy ten zmienił pas ruchu i sygnalizował zamiar skrętu na plac targowy.
W procesie cywilnym Krzysztof M. przekonywał, że trwające niemal rok postępowanie naraziło go na stres i stratę czasu. Nie mógł też uzyskać odszkodowania, dlatego naprawę pojazdu musiał opłacić sam, a potem wytoczyć ubezpieczycielowi proces o odszkodowanie. Nadto poniósł wydatki na obronę: adwokata, prywatną opinię biegłych, dojazdy do sądu, łącznie 5 tys. zł.
Pozwany nie uznał roszczenia. Zaprzeczał, aby składał fałszywe wyjaśnienia. Podnosił, że jego działanie nie było bezprawne, bo stanowiło wykonywanie konstytucyjnego prawa do obrony. Skierowanie zaś przeciwko Krzysztofowi M. wniosku o ukaranie wynikało z decyzji policjanta.
Sąd Rejonowy w Bochni uznał roszczenie za słuszne. Zgodził się z pozwanym, że w ramach prawa do obrony nie miał on obowiązku wyjaśniać na swoją niekorzyść, przyjmując na siebie odpowiedzialność za skutki wypadku drogowego. Sąd stwierdził jednocześnie, że broniący się nie może pomawiać innych osób o popełnienie przestępstwa. W takim wypadku jego działania są bezprawne, ponieważ mogą doprowadzić do skierowania postępowania karnego przeciwko niewinnej osobie. Tak było w tej sprawie.