Produkt krajowy brutto Polski, szeroka miara aktywności w gospodarce, wzrósł w IV kwartale realnie (tzn. w cenach stałych) o 1 proc. rok do roku po zwyżce o 0,5 proc. w III kwartale i zniżkach w poprzednich dwóch kwartałach – potwierdził w czwartek GUS (wstępnie informował o tym dwa tygodnie temu). Opublikował też po raz pierwszy szczegóły dotyczące tego, co stało za tak niemrawym przyspieszeniem wzrostu PKB.
Czytaj więcej
Stopa bezrobocia rejestrowanego wzrosła w styczniu do 5,4 proc. z 5,1 proc. w grudniu, ale to zjawisko typowo sezonowe. W porównaniu do stycznia poprzedniego roku bezrobocie zmalało, bo skokowo wzrosło zapotrzebowanie na pracowników.
Jeszcze pod koniec stycznia ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie oceniali, że wzrost PKB w IV kwartale przyspieszył do 2 proc. rok do roku. Zakładali wtedy, że kołem zamachowym ożywienia w gospodarce był popyt konsumpcyjny gospodarstw domowych, który miał zwiększyć się o 2,1 proc. rok do roku po zwyżce o 0,8 proc. w III kwartale.
Co się stało z konsumpcją?
Tak się jednak nie stało. Konsumpcja prywatna zmalała realnie o 0,1 proc. rok do roku, pomimo tego, że – inaczej niż w I połowie minionego roku – baza odniesienia nie była wysoka. W stosunku do III kwartału konsumpcja oczyszczona z wpływu czynników sezonowych zmalała o 0,9 proc., najbardziej od roku. To o tyle zaskakujące, że pod koniec ub.r. dzięki spadkowi inflacji rosnąć zaczęła siła nabywcza wynagrodzeń.