W Polsce przebywa obecnie 2,3 mln uchodźców z Ukrainy, szukających tu schronienia. Rząd zaoferował im hojne wsparcie, nieróżniące się niczym od tego, na co mogliby liczyć, gdyby przyjechali do naszego kraju przed rosyjską agresją i otrzymali zezwolenie na swój pobyt i pracę w zwykłym trybie. Mogą więc starać się o 500+, rodzinny kapitał opiekuńczy, dofinansowanie do pobytu w żłobku i świadczenie Dobry Start.
Specustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa zawiera jednak poważne ograniczenie ich dostępu do tych świadczeń. W art. 26 ust 3 wyraźnie zapisano, że mogą liczyć na wsparcie, począwszy od miesiąca, w którym wpłynął wniosek, nie wcześniej niż od miesiąca, w którym obywatel ten został wpisany do rejestru PESEL. Warto, aby rząd zastanowił się nad poluzowaniem tej regulacji, bo pozbawia ona setki tysięcy uchodźców należnych im świadczeń tylko dlatego, że nie udało się im zarejestrować w systemie PESEL.
Czytaj więcej
Od dzisiaj obywatele Ukrainy mogą wystąpić o nadanie numeru PESEL w urzędzie miasta lub gminy, na której terenie się znajdują. Tak jak można się było tego spodziewać, w niektórych urzędach tworzą się olbrzymie kolejki.
Bieg z przeszkodami
Z danych MSWiA wynika jednak, że od 16 marca, gdy ruszyła rejestracja Ukraińców w systemie PESEL, do piątku 25 marca nadano im 300 tys. takich identyfikatorów.
Wynika z tego, że urzędy w całej Polsce są w stanie zarejestrować około 30 tys. uchodźców dziennie. W tym tempie wielu Ukraińców numer PESEL uzyska dopiero w maju albo i czerwcu. System rejestracji Ukraińców wymaga więc pilnego usprawnienia.