Ten rok może być pierwszym od 2004 roku, w którym rząd nie zdoła zrealizować założonych wpływów z podatków – twierdzi Mirosław Gronicki, były minister finansów.
W artykule opublikowanym w czwartkowej „Rzeczpospolitej“ dowodzi, że w 2007 roku wpływy z podatków od towarów i usług (VAT) były o 14,1 proc. większe niż w 2006 roku. Tymczasem w tegorocznym planie dochodów przyjęto, iż wzrosną one o 15,9 proc. w porównaniu z rzeczywistymi wpływami w poprzednim roku (przy wzroście PKB o 5,5 proc.).
– Po pięciu miesiącach 2008 roku można szacować, iż wpływy z VAT zwiększyły się o około 11 proc., a akcyzy o około 4 proc. (założony wzrost na cały rok to 6,5 proc.) – twierdzi Gronicki. – Jedynie szacowane tempo wzrostu wpływów z podatków dochodowych od osób prawnych (CIT) było większe, niż planowane na cały rok.
Resort finansów przyznaje, że podatki nie spływają do państwowej kasy w takim tempie, jak to założył poprzedni rząd, ale zapewnia, że nie ma zagrożenia dla poziomu tegorocznego deficytu. Nawet jeśli w całym 2008 roku dochody okażą się niższe od zakładanych, to niższe będą także wydatki. Na razie nie ma więc niebezpieczeństwa przekroczenia poziomu deficytu określonego na 27,1 mld zł. O tym, że wydatki realizowane są wolniej, świadczą pierwsze miesiące tego roku – po kwietniu w kasie państwa ciągle jeszcze była nadwyżka – 0,6 mld zł.
Przyczyny wolniejszego tempa wpływów podatkowych leżą – zdaniem ministerstwa – w przeszacowaniu spodziewanych dochodów. Rząd Jarosława Kaczyńskiego zbyt optymistycznie je wyliczył. M. in. gorszej realizacji wpływów podatków użył wiceminister finansów Jacek Kapica przy uzasadnieniu braku decyzji o obniżeniu akcyzy na paliwa.