Reklama

Sposób na prywatyzację

Prywatyzacja pracownicza rozbudziła nadzieje wśród załóg. Pracownicy liczą zwłaszcza na prawo pierwokupu szykowanych na sprzedaż przedsiębiorstw

Publikacja: 23.09.2009 04:23

Sposób na prywatyzację

Foto: Fotorzepa, Bartosz Sadowski BS Bartosz Sadowski

– Wewnętrzne konsultacje rządowe w sprawie prywatyzacji pracowniczej zbliżają się do końca, a rozbieżności między ministerstwami dotyczą szczegółów – mówi „Rz” wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jego zdaniem ten program może zostać przyjęty nawet na jednym z najbliższych posiedzeń rządu.

Załogi państwowych firm wzięły sobie mocno do serca faworyzowany przez Pawlaka model prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej. Pod wpływem zapowiedzi wprowadzenia prawa pierwokupu przy prywatyzacji uaktywniają się istniejące spółki pracownicze i powstają nowe. A resort gospodarki intensywnie spotyka się w tej sprawie ze związkowcami.

W pełni popieramy ich projekt. Na początku września przedstawiciele ministerstwa zachęcali nas do udziału w prywatyzacji firmy, deklarując chęć pomocy, jeżeli rząd przyjmie korzystne dla nas rozwiązania – mówi „Rz” Marek Bodych, przewodniczący „Solidarności” w Polmosie Józefów. Pracownicy tej firmy założyli spółkę w ubiegłym roku. Już raz startowała do zakupu Polmosu, jednak resort skarbu unieważnił prywatyzację.

Na kolejne podejście zanosi się w październiku – MSP chce ogłosić na nowo zaproszenie dla potencjalnych inwestorów do udziału w przetargu. – Weźmiemy w nim udział – deklaruje Marek Bodych. – Nie jesteśmy jedynymi, którzy mają podobne plany. Rozmawiamy z kilkudziesięcioma kolegami związkowymi z innych spółek, w których istnieje ryzyko niekorzystnej prywatyzacji z udziałem zagranicznych inwestorów. Tam, gdzie jeszcze nie ma spółek pracowniczych, załogi przygotowują się do ich powołania. Tak jest choćby w kopalniach i spółkach energetycznych.

Sztandarowy przykład to Enea, gdzie związkowcy liczą, iż dzięki spółce pracowniczej nie dopuszczą do przejęcia firmy przez inwestora branżowego.

Reklama
Reklama

Jednak, jak szacowano, by przedsięwzięcie miało szansę powodzenia, każdy z pracowników musiałby wydać na ten cel ponad 500 tys. zł. Spółkę pracowniczą do zakupu kopalni zakłada właśnie kilkusetosobowa załoga kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Tu sytuacja jest inna: zakład należący do Kompanii Węglowej próbowano sprzedać już dwa razy, ale bez skutku. Dlatego pracownicy wzięli sprawy w swoje ręce. Może to być o tyle trudne, że będą musieli uzyskać koncesję na wydobycie.

Resort gospodarki dowodzi, że dyskutowane prawo pierwokupu nie wiąże się z preferencjami finansowymi dla korzystających z niego podmiotów. Projekt zakłada, że minister skarbu miałby poinformować spółkę pracowniczą o wynegocjowanej z inwestorami cenie za szykowaną do sprzedaży firmę. Od tego momentu załoga dostałaby 90 dni na złożenie oświadczenia o skorzystaniu z prawa pierwokupu. Gdyby się na nie zdecydowała, musiałaby wziąć udział w prywatyzacji na warunkach ustalonych przez inwestora zewnętrznego.

To jednak związkowców nie odstrasza. Nie wiadomo natomiast, jak do proponowanych rozwiązań odniesie się ostatecznie Ministerstwo Skarbu, które uczestniczy w pracach międzyresortowego zespołu pod kierunkiem Michała Boniego, przygotowującego udogodnienia dla spółek pracowniczych. O ile bowiem z akceptacją wsparcia dla spółek pracowniczych przy wykupie firm od syndyka czy nawet szerszego niż dotąd systemu oferowanych im poręczeń i gwarancji może nie być kłopotu, to trudno sobie wyobrazić, by chciało sprzedawać im firmy, gdyby pojawiły się oferty bardziej konkurencyjne cenowo. Tym bardziej że do końca 2010 r. musi uzbierać z prywatyzacji aż 37 mld zł.

– Dopóki prace trwają, za wcześnie na rozmowy o szczegółach – mówi „Rz” wiceminister skarbu Joanna Schmid. – Resort skarbu jest zobligowany do równego traktowania wszystkich inwestorów.

[ramka][srodtytul]Pracownicze radzą sobie nieźle[/srodtytul]

Jak pokazał kwietniowy raport Najwyższej Izby Kontroli, większość spółek pracowniczych osiąga po prywatyzacji korzystne wyniki finansowe, a tylko nieliczne mają problemy. Zdaniem NIK, oznacza to, że tzw. leasing pracowniczy (oddanie przedsiębiorstwa do odpłatnego korzystania spółce z udziałem pracowników) sprawdza się jako forma prywatyzacji. Zwłaszcza dla niewielkich firm. W latach 2000 – 2007 sprywatyzowano w ten sposób 185 przedsiębiorstw. Tylko w 14 przypadkach prywatyzacja nie powiodła się (spółki nie regulowały płatności, Skarb Państwa musiał rozwiązać umowy). Z kolei w 29 przypadkach zobowiązania finansowe wynikające z umów zrealizowane zostały przed wymaganym terminem. Według danych GUS, w 2008 r. zysk netto osiągnęło 82,9 proc. spółek pracowniczych. Z raportu wynika, że najlepiej udaje się leasing pracowniczy w przypadku firm, których organem założycielskim są wojewodowie. —b.ch.[/ramka]

– Wewnętrzne konsultacje rządowe w sprawie prywatyzacji pracowniczej zbliżają się do końca, a rozbieżności między ministerstwami dotyczą szczegółów – mówi „Rz” wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jego zdaniem ten program może zostać przyjęty nawet na jednym z najbliższych posiedzeń rządu.

Załogi państwowych firm wzięły sobie mocno do serca faworyzowany przez Pawlaka model prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej. Pod wpływem zapowiedzi wprowadzenia prawa pierwokupu przy prywatyzacji uaktywniają się istniejące spółki pracownicze i powstają nowe. A resort gospodarki intensywnie spotyka się w tej sprawie ze związkowcami.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Budżet i podatki
Indie obniżają podatki na setki produktów. Konsumpcja ma wystrzelić
Budżet i podatki
Sławomir Dudek, IFP: Projekt budżetu na 2026 r. ryzykowny. „Taniec na linie”
Budżet i podatki
Janusz Jankowiak: Finansom państwa i budżetowi szkodzi populizm fiskalny
Budżet i podatki
Więcej podatków, większy dług. Co naprawdę kryje budżet na 2026 r.?
Budżet i podatki
Piotr Soroczyński, KIG: RPP może zareagować nerwowo na projekt budżetu na 2026 r.
Reklama
Reklama