Wydatki zaś sięgną 301 mld zł. A to oznacza, że od ostatniej osłony budżetu sprzed dwóch tygodni podniesiono poziom w obydwu przypadkach o 3,4 mld zł. - Różnica wynika z dopisania po stronie dochodów środków z Unii Europejskiej - wyjaśniła Magdalena Kobos, rzecznik resortu finansów. Stało się tak, mimo iż od przyszłego roku środki unijne wyłączono poza budżet. W ten sposób jednak udało się uchronić deficyt przed wzrostem ponad zaplanowany wcześniej poziom 52,2 mld zł. Trochę niższy ma zaś być deficyt budżetu środków unijnych - zamiast wcześniej szacowanego poziomu 15,3 mld zł. ma on sięgnąć 14,4 mld zł.
- To budżet ostrożny i bezpieczny z punktu widzenia obywateli, ale także poziomu długu i deficytu finansów publicznych zapewnił Donald Tusk, premier rządu. W strategii zarządzania długiem zapisano, że wprawdzie w latach 2010-2012 relacja długu do PKB będzie utrzymywać się blisko progu 55 proc. i sięgnie 54,5-54,8 proc., to jednak go nie przekroczy.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu wyjaśnił, że takie szacunki to niebezpieczne ocieranie się o granicę 55 proc., co groziłoby koniecznością utrzymywanie w kolejnym roku deficytu na niezmienionym poziomie. - Z moich wyliczeń wynika, że zadłużenie w relacji do PKB sięgnie w przyszłym roku 56,3 proc., jednak dostrzegam możliwość zmniejszenia potrzeb pożyczkowych nawet o 10 mld zł poprzez uzyskanie wyższych dochodów z dywidend i zysku NBP - stwierdził ekonomista. Pewien przekroczenia progu 55 proc. jeśli chodzi o delację długu do PKB jest za to prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, zastanawia się tylko, czy nastąpi to w przyszłym, czy w 2011 roku.
Pesymizmu ekonomistów nie podziela szef resortu finansów. - To są tylko szacunki - stwierdził Jacek Rostowski. Podobnie odniósł się do ostrzeżeń NBP, że deficyt finansów publicznych sięgnie w tym roku 5,9 proc., a w przyszłym przekroczy 7 proc. PKB.
Premier Tusk wyjaśnił, że można było oczywiście przygotować budżet marzeń, ale byłby on niewykonalny. - Mamy wprawdzie duży deficyt i ambitne plan prywatyzacyjne, które mają przynieść 25 mld zł, ale jednocześnie zapewniliśmy w planie przyszłorocznych wydatków wysokie nakłady na budowę dróg i środki na zabezpieczenie potrzeb najsłabszych grup społeczeństwa bez konieczności podnoszenia podatków - stwierdził Donald Tusk. Z jego punktu widzenia, szczególnie rozległe plany inwestycyjne powinny dać naszej gospodarce impuls prorozwojowy. W 2010 roku rząd spodziewa się wzrostu na poziomie 1,2 proc. PKB, ale oczekuje, że już rok później przyspieszy do 2,8 proc. Zaś w 2012 roku sięgnie 3 proc., by w 2013 roku osiągnąć poziom 3,4 proc. Będzie to głownie zasługą rosnącego popytu krajowego. Poza tym od 2011 roku powinna się już poprawiać sytuacja na rynku pracy. Istotnym bodźcem ma być organizacja mistrzostw EURO 2012, które przyczynią się do wzrostu aktywności inwestycyjnej.