Dziś do Warszawy przyjeżdża Oli Rehn, unijny komisarz ds. polityki gospodarczej i pieniężnej. Będzie rozmawiał nie tylko z ministrem finansów, z którym od kilku tygodni nie jest w stanie dojść do porozumienia w sprawie polskich planów budżetowych, ale także z premierem.
Rehn zamierza powiedzieć Polakom, że deficyt sektora finansów publicznych musi zostać do przyszłego roku obcięty o połowę.
– Nie widzę żadnej potrzeby przesuwania terminu z 2012 na 2013 rok. Polska miała raczej dobrą gospodarczą sytuację nawet w czasie kryzysu. I to właśnie powoduje, że jeszcze ważniejsze jest, aby spełniała cel paktu stabilizacji i wzrostu (czyli deficyt do 3 proc. produktu krajowego brutto – red.) – powiedział wczoraj Rehn po spotkaniu ministrów finansów UE.
Sytuacja budżetowa Polski była jednym z tematów dyskusji ministrów. Polska jako jeden z 24 krajów UE objęta jest tzw. procedurą nadmiernego deficytu, bo przekracza on limit 3 proc. PKB. Zostaliśmy zobowiązani decyzją Rady UE do naprawy tej sytuacji do 2012 roku. Jednak zdaniem Komisji obecne plany polskiego rządu są niewystarczające. W tym roku deficyt ma sięgnąć 6,6 proc. PKB, a w 2012 – 6 proc. PKB. Zdaniem KE należy zatem przyszłoroczny deficyt ściąć o połowę.
W tym samym czasie, gdy odbywała się konferencja prasowa komisarza Rehna, z polskimi dziennikarzami spotkał się minister finansów Jacek Rostowski. Wyraźnie widać było, że nie zrozumiał on przekazu fińskiego komisarza i przekonywał dziennikarzy, że mamy szansę na przesunięcie terminu na 2013 rok. – Chodzi o to, czy mamy osiągnąć ten pułap (3 proc. PKB – red.) w przyszłym roku, czy w 2013. Uważamy, że jest szansa na przyszły, ale właśnie dyskutujemy z Komisją, jak najlepiej do tego podejść – stwierdził minister.