Jeszcze dwa tygodnie temu, gdy ogłoszono wstępny projekt ustawy budżetowej na przyszły rok, minister finansów Jacek Rostowski był optymistą jeśli chodzi o tegoroczny deficyt budżetowy. Teraz, jak wynika z treści projektu budżetu opublikowanego wczoraj na stronie internetowej Sejmu, zmienił zdanie.
Spodziewał się, że w całym 2009 roku wpływy podatkowe przekroczą planowaną kwotę 204,8 mld zł o około 4,7 mld zł. Wyższe miały być dochody z VAT – o 3,5 mld zł, PIT o 0,5 mld zł oraz akcyzy o 0,8 mld zł. Mniej o 80 mln zł państwo miało zarobić na cłach. W efekcie deficyt zamiast spodziewanych 27,2 mld zł, miał sięgnąć 22,5 mld zł. Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska pod koniec września nie była już jednak taka pewna, że faktycznie uda się tak dobrze zakończyć rok. Stwierdziła, że deficyt będzie większy, bo jest wiele różnych elementów, które trzeba wziąć pod uwagę. Chociażby kurs euro, po jakim będziemy wymieniali środki unijne.
[wyimek]4,9 proc. w realizacji do PKB może wynieść przyszłoroczny deficyt budżetu państwa[/wyimek]
Ekonomiści mają jednak wątpliwości, czy ostrożne podejście do przewidywanego poziomu deficytu podyktowane zostało wyłącznie dużymi wahaniami kursowymi.
– Może będzie to miało wpływ na wynik, ale ważniejsze jest to, że po miesiącach wakacyjnych, kiedy choćby z powodów wydatków turystycznych wpływy z VAT mogły być trochę lepsze, trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała pod tym względem końcówka roku – wyjaśnia Maciej Krzak, ekspert CASE.