Dwa lata temu resort skarbu zakładał, że przychody z prywatyzacji polskich uzdrowisk miały wynieść ok. 300 mln zł. Dziś woli już nie podawać nawet przybliżonych szacunków.
– Najbardziej zaawansowana jest prywatyzacja uzdrowiska w Ustce. Negocjacje z potencjalnym inwestorem, spółką Hotel Lubicz z Ustki, przebiegają pomyślnie i jest szansa, że w listopadzie tego roku może dojść do podpisania umowy – mówi „Rz” wiceminister skarbu Joanna Schmid.
Z informacji „Rz” wynika, że inwestorowi do wynegocjowania pozostały jeszcze elementy pakietu socjalnego z przedstawicielami pracowników.
– Gdyby udało się zakończyć te rozmowy pozytywnie, uzdrowisko po przejściu w prywatne ręce nadal świadczyłoby usługi hotelarskie i lecznicze – mówi „Rz” Henryk de Lubicz-Szeliski, prezes kosmetycznej firmy Pierre Rene, która składała ofertę w konsorcjum z Hotelem Lubicz (obie mają wspólnego właściciela). – Niewykluczone również, że Pierre Rene wykorzystywałaby te składniki do produkcji kosmetyków.
Jeśli związkom zawodowym uda się porozumieć z inwestorem, a ten dobije targu ze skarbem państwa, będzie to druga w historii prywatyzacja polskiego uzdrowiska. Pierwsze i jedyne sprywatyzowane uzdrowisko Nałęczów zostało sprzedane ponad siedem lat temu. Pozostałe resort skarbu dzielił już kilkakrotnie na grupy: przeznaczone na sprzedaż i takie, które miały docelowo zostać państwowe i rozwijać się dzięki środkom ze sprzedaży pozostałych. Ostatni podział – sprzed roku – zakłada, że Ministerstwo Skarbu wstrzyma się z upłynnieniem tylko siedmiu uzdrowisk. Prywatyzacja pięciu pierwszych miała się zakończyć w pierwszej połowie 2009 r., kolejnych 14 – w 2010 r.