Chemia jak polskie stocznie

- Zamiast myśleć, jak poprawić efektywność przedsiębiorstw chemicznych, myśli się, jak je skonsolidować - psize Alfred Bieć, wykładowca SGH

Publikacja: 01.06.2010 03:00

Chemia jak polskie stocznie

Foto: Rzeczpospolita

Red

Sytuacja w części polskiej chemii przypomina tę, jaka kiedyś była w przemyśle stoczniowym. Po okresie ogólnego spowolnienia gospodarczego w Polsce i na świecie pojawia się parcie na konsolidację sektora. Pod koniec 2004 roku Agencja Rozwoju Przemysłu powołała spółkę pod nazwą Korporacja Polskie Stocznie.

Korporacja miała skonsolidować niewydolne finansowo stocznie w Szczecinie i w Trójmieście. Konsolidacja miała zapewnić: stabilność funkcjonowania, lepsze wykorzystanie zaplecza naukowo-badawczego, umożliwić składanie wspólnych zamówień na stal i wyposażenie statków. Takie typowe, dobrze brzmiące wishful thinking, kiedy brakuje odwagi na wyraziste procesy restrukturyzacji efektywnościowej i kiedy związki zawodowe blokują konieczne zmiany. W efekcie tego nieszczęsnego pomysłu przemysł stoczniowy znalazł się na równi pochyłej.

[srodtytul]Niewydolne spółki[/srodtytul]

W trzeciej dekadzie maja 2010 r. odbył się trzeci przetarg na majątek produkcyjny Stoczni Szczecińskiej Nowej, który zapewne doprowadzi do zakończenia produkcji statków w tej stoczni. A cała państwowa branża stoczniowa przestała kontraktować nowe statki.

[wyimek]W branży chemicznej pęd do konsolidacji pozbawiony jest jakichkolwiek przesłanek efektywnościowych [/wyimek]

Ten scenariusz może się ziścić także w branży chemicznej, gdzie nadal jest dużo państwa, wiele firm jest niewydolnych ekonomicznie i ratunku szuka w konsolidacji, a związki zawodowe podpiłowują gałąź, na której siedzą.

W branży chemicznej pęd do konsolidacji pozbawiony jest jakichkolwiek przesłanek efektywnościowych. Jeśli powstanie program konsolidacji, to zapewne jego uzasadnienie będzie zbliżone do stoczniowego. Ostatnie spowolnienie gospodarcze jeszcze ten pęd podsyca, bo kilka zakładów chemicznych odnotowało stratę na koniec 2009 roku. Jedni chcą ratować swoją płynność kosztem innych. A inni też nie są silni, więc pomysł, że w kupie siła, znajduje uznanie w wielu głowach.

Zamiast więc myśleć, jak poprawić efektywność przedsiębiorstw chemicznych, myśli się, jak je skonsolidować. Tak jakby konsolidacja była lekarstwem na chorobę niskiej sprawności ekonomicznej zakładów chemicznych. Jeśli połączy się kilka mało efektywnych przedsiębiorstw w jeden organizm (vide: stocznie w 2004 roku), to nie znaczy, że nowy twór będzie efektywniejszy.

Światowej sławy specjalista od zarządzania Peter Drucker twierdzi, że na każde pięć konsolidacji dwie się kończą ciężką chorobą nowego organizmu, dwie inne jego śmiercią, a jedna okazuje się zdrowa. Zatem konsolidacja może być lekarstwem, które zabija, a nie leczy. Znowu przywołajmy przykład polskich stoczni, gdzie zamiast poprawiać efektywność – tracono czas i pieniądze na konsolidację.

Tak będzie w polskiej chemii, jeśli będzie się na siłę ją konsolidować. Kto weźmie za to odpowiedzialność? Co zatem jest potrzebne polskiej chemii? Prywatyzacja, i to szybko, następnie restrukturyzacja efektywnościowa, restrukturyzacja technologiczna, kilka rozwiązań systemowych dotyczących cen gazu. Mówienie, że da się zrestrukturyzować i poprawić efektywność ekonomiczną kontrolowanego przez państwo przedsiębiorstwa z silnymi związkami zawodowymi, jest mydleniem oczu.

Tym bardziej że za chwilę wyniki ekonomiczne w chemii same z siebie zaczną się poprawiać ze względu na lepszą koniunkturę. Ustąpi wówczas strach przed bankructwem, utratą pracy i zniknie główny motyw przekształceń efektywnościowych. Dlatego bez prywatyzacji przekształcenia efektywnościowe są niewykonalne ze względu na silne uwikłania polityczne takiego procesu w przedsiębiorstwach państwowych.

[srodtytul]Destabilizacja struktur zarządzania[/srodtytul]

Niemałe znaczenie mają tu także interesy polskiego rolnictwa, które będzie zmuszone płacić większe stawki za nawozy w przypadku konsolidacji chemii.

Rolnicy niewątpliwie wystawią rachunek za wyższe ceny nawozów. Pomysł, aby najpierw skonsolidować, a potem prywatyzować przedsiębiorstwa chemiczne, należy uznać za wielce wątpliwy, bo to jest pomysł na zdestabilizowanie struktur zarządzania w firmach chemicznych i typowy w okresie fuzji spadek sprawności, bez gwarancji przeżycia.

Przykładem destabilizacji struktur zarządczych może być ogłoszona swego czasu zapowiedź konsolidacji Banku Handlowego i BRE Banku, gdzie wzajemna walka struktur była tak silna, że wywróciła pomysł konsolidacji. Inny przykład to konsolidacja trzech banków regionalnych z Pekao SA, gdzie dochodziło do strajków załóg bankowych i wzajemnych przepychanek między zarządami banków.

[srodtytul]Strach przed prywatyzacją[/srodtytul]

Wychodzenie z tak zdestabilizowaną strukturą do inwestorów, by ją sprzedać, to jest pomysł, jak stracić na tej transakcji. Nikt nie będzie chciał dać dobrej ceny, nie wiedząc, co wyjdzie z konsolidacji. Obecnie zarządy niektórych spółek chemicznych dostały trzy miesiące od Skarbu Państwa na przygotowanie spółek do konsolidacji. Jeśli zwycięży strach przed prywatyzacją i prawdziwą restrukturyzacją efektywnościową poszczególnych firm chemicznych, to taki program się pojawi i doprowadzi do takiego samego końca jak w przemyśle stoczniowym.

Na koniec warto wyraźnie podkreślić jeszcze jedno podobieństwo między pomysłem na konsolidację stoczni i pomysłem na konsolidację chemii, o którym wspomniano na początku tekstu. Chodzi o zbieżność pojawienia się pomysłu z fazą cyklu koniunkturalnego. Konsolidacja stoczni nastąpiła pod koniec 2004 roku. A więc po spowolnieniu gospodarki polskiej i świata w 2002 roku. Pomysł konsolidacji chemii pojawia się w podobnych warunkach makroekonomicznych. Rok po poważnym spowolnieniu gospodarczym na świecie i w Polsce, z którego branża chemiczna wyszła mocno poobijana. Podobnie jak wtedy mocno przestraszona słabymi wynikami branża szuka ratunku w konsolidacji.

[i]Autor był m.in. szefem oddziału Banku Pekao w Nowym Jorku i prezesem Banku Pocztowego oraz ekspertem Parlamentu Europejskiego ds. rynków finansowych[/i]

Sytuacja w części polskiej chemii przypomina tę, jaka kiedyś była w przemyśle stoczniowym. Po okresie ogólnego spowolnienia gospodarczego w Polsce i na świecie pojawia się parcie na konsolidację sektora. Pod koniec 2004 roku Agencja Rozwoju Przemysłu powołała spółkę pod nazwą Korporacja Polskie Stocznie.

Korporacja miała skonsolidować niewydolne finansowo stocznie w Szczecinie i w Trójmieście. Konsolidacja miała zapewnić: stabilność funkcjonowania, lepsze wykorzystanie zaplecza naukowo-badawczego, umożliwić składanie wspólnych zamówień na stal i wyposażenie statków. Takie typowe, dobrze brzmiące wishful thinking, kiedy brakuje odwagi na wyraziste procesy restrukturyzacji efektywnościowej i kiedy związki zawodowe blokują konieczne zmiany. W efekcie tego nieszczęsnego pomysłu przemysł stoczniowy znalazł się na równi pochyłej.

Pozostało 86% artykułu
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Sejm uchwalił budżet na 2025 r. z deficytem w wysokości 289 mld zł