Niewykluczone, że przygotowując projekt budżetu, rząd Donalda Tuska zwiększy w ten sposób dochody o kilkanaście miliardów złotych.
– Fundusz Rezerwy Demograficznej to łakomy kąsek, tym bardziej że droga jest już przetarta – przyznaje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku SA. Przypomina, że już dwa razy w zeszłym i w tym roku rząd zdecydował, by te pieniądze, zamiast odkładać na przyszłość, przeznaczyć na bieżącą wypłatę emerytur i rent.
FRD powstał, by wspierać zarządzany przez ZUS Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, gdy znacznie mniej osób będzie płaciło składki, niż pobierało świadczenia. Rząd twierdzi, że zmiany demograficzne uzasadniają już teraz uszczuplenie FRD. Demografowie przestrzegają, że to za wcześnie.
Dotąd rezerwę demograficzną uszczuplono o 11,5 mld zł, a kolejną transzę (niespełna 3 mld zł) rząd przewidział w projekcie budżetu na przyszły rok.
W FRD jest jeszcze 12,4 mld zł, a jeśli ziszczą się plany prywatyzacyjne, to w przyszłym roku do funduszu oprócz niewielkich składek powinno trafić ok. 4 mld zł z prywatyzacji.