Deweloperskie fabryki pracują mimo niepewnego otoczenia
– Analizując dane GUS dotyczące budownictwa deweloperskiego musimy pamiętać o specyfice rynku pierwotnego. Chodzi o to, że uzyskanie pozwolenia budowlanego na inwestycję, a nawet jej rozpoczęcie nie jest równoznaczne z wprowadzeniem projektu do sprzedaży. Do ofert mogą trafiać np. projekty z pozwoleniem na budowę, ale jeszcze nierozpoczęte albo takie, których budowa rozpoczęła się wcześniej niż w analizowanym miesiącu. Poza tym deweloperzy mają tendencję do wnioskowania o pozwolenia „na zapas” - mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
– Dwie największe grupy podmiotów budujących w Polsce mieszkania i domy – firmy deweloperskie i gospodarstwa domowe – mimo braku jasnych deklaracji rządzących jaka polityka mieszkaniowej będzie w najbliższych latach realizowana, spokojnie „robią swoje” – mówi Katarzyna Kuniewicz, szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w Otodom Analytics. – Oznak ożywienia oczywiście nie widać i mimo że to niezwykle racjonalne zachowanie w kontekście niższych wyników sprzedaży z ostatnich miesięcy – to gorzka konkluzja dla branż powiązanych z budownictwem. Jednocześnie zarówno firmy deweloperskie, jak i gospodarstwa domowe (inwestorzy indywidualni) w okresie styczeń - wrzesień zdecydowały się rozpocząć budowę znacznie większej liczby lokali mieszkalnych niż w dwóch poprzednich latach. I to optymistyczna (słodka) część konkluzji – dodaje.
Ekspertka zaznacza, że bieżące dane GUS o rozpoczynanych budowach należy interpretować w kontekście statystyki udzielanych pozwoleń. – Od początku roku różnica między liczbą uzyskanych pozwoleń i liczbą rozpoczynanych budów wynosi prawie 38 tys. co oznacza, że 17 proc. uzyskiwanych pozwoleń nie ma kontynuacji w realizowanych budowach. Ten wynik nie byłby niepokojący gdyby nie fakt, że w pierwszych dziewięciu miesiącach roku inwestorzy indywidualni rozpoczęli większą od uzyskanych pozwoleń liczbę budów. Było to możliwe dzięki nadwyżce pozwoleń z lat poprzednich, co należy ocenić pozytywnie. W tym kontekście, jako zaskakujące (a może nawet niepokojące) należy odczytać wyniki firm deweloperskich, które od początku 2024 roku odłożyły 24 proc. uzyskanych pozwoleń. Oznacza to, że w skali całego kraju nadwyżka pozwoleń nad rozpoczynanymi przez deweloperów budowami, systematycznie się powiększa – mówi Kuniewicz. – Kiedy jednak porównamy liczby pozwoleń uzyskanych przez deweloperów w ostatnich 12 miesiącach z rozpoczynanymi w tym samym czasie budowami, okazuje się że w porównaniu do dwóch poprzednich lat sytuacja nieznacznie się poprawia. W kontekście niepewności co do kształtu polityki mieszkaniowej rządu w najbliższych latach ten fakt zaskakuje i świadczy o dużej dojrzałości i niezależności od uwarunkowań politycznych rynku mieszkaniowego w Polsce – podsumowuje.
Deweloperzy czekają na spadek stóp
Patryk Kozierkiewicz, radca prawny w Polskim Związku Firm Deweloperskich ocenia, że po mocnym I kwartale br. w kolejnych widać powolne osłabienie podaży nowych inwestycji, co wynika z dużej wobec obecnego tempa sprzedaży oferty i niepewności co do przyszłego kształtowania się popytu.
– Wydaje się, że w przypadku braku istotnej zmiany okoliczności rynkowych, takich jak spadek poziomu stóp procentowych i idącego za tym faktem zwiększenia dostępność kredytowej, liczba nowych inwestycji będzie ulegać dalszemu powolnemu kurczeniu, ale nie powinna spać do poziomów niższych niż średnia około 10 tys. wprowadzeń na miesiąc – uważa Kozierkiewicz. Zwraca uwagę na stabilną, relatywnie wysoką liczbę uzyskiwanych pozwoleń na budowę.