Rosja, która dostarcza Europie jedną czwartą potrzebnego gazu, formalnie z roku na rok ma zwiększać eksport surowca nie tylko na Stary Kontynent, ale też do Chin i Stanów Zjednoczonych.
Mogą to być jednak tylko deklaracje, bo jak pisze rosyjski „Kommiersant”, powołując się na analizy zachodnich ekspertów, największy sprzedawca gazu na świecie – Gazprom wkrótce zmniejszy produkcję. Wszystko z powodu zaniedbań inwestycyjnych.
– Gazprom przechodzi kryzys – twierdzi Michael Fredholm z Brytyjskiej Akademii Obrony. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej Rosjanie powinni inwestować około 11 – 18 mld dolarów rocznie do 2030 r., by zwiększyć produkcję i wywiązać się z kontraktów. Tymczasem kolejne plany pięcioletnie – począwszy od 1991 r. aż do 2006 roku – nie były realizowane, a na wydobycie rosyjski potentat przeznaczał mniej pieniędzy, niż zapowiadał. Jeśli zatem najbliższe lata nie przyniosą istotnych zmian, to eksport, zamiast rosnąć, zacznie spadać. Może się okazać, że w 2015 roku spadnie nawet o jedną czwartą w porównaniu z obecnym.
Wcześniej za opóźnienia w inwestycjach zwiększających wydobycie z nowych złóż Gazprom był krytykowany przez Międzynarodową Agencję Energetyczną. – Rosja powinna zapewnić odbiorców i rządy, że wykona inwestycje na czas – mówił na jednej z konferencji w Moskwie wicedyrektor agencji Nobuo Tanaka.
Rosyjski koncern może uzupełnić eksport dzięki umowom z Kazachstanem i Turkmenistanem, od których kupuje gaz. Ale eksperci obawiają się, że nawet jeśli będzie pozyskiwać rocznie około 80 (maksymalnie 100) mld m sześc. gazu z tych krajów, to i tak istnieje obawa, że nie będzie mieć wystarczająco dużo surowca na eksport.