– W styczniu ma zostać wybrany wykonawca studium wykonalności projektu – mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Pierwotne plany przewidywały, że wykonawca zostanie wybrany jeszcze w tym roku, a studium będzie gotowe do 2011 roku. Nie jest jeszcze przesądzone, czy za realizację inwestycji będzie odpowiadała spółka PKP PLK czy inna powołana specjalnie do tego zadania, przez PLK nadzorowana.
Spółka ma też problemy z pozyskaniem środków unijnych. W ramach rządowego programu operacyjnego "Infrastruktura i środowisko" może się ubiegać o dotację w wysokości 247 mln zł. Wartość całego projektu szacowana jest na 291 mln zł. Obejmuje nie tylko sporządzenie dokumentacji, ale i wykup nieruchomości.
Wniosek trafił już do Centrum Unijnych Projektów Transportowych do pierwszej oceny, ale został cofnięty do poprawy. Kiedy CUPT go zaakceptuje trafi za pośrednictwem resortu infrastruktury i rozwoju regionalnego do Brukseli.
Polska sieć Kolei Dużych Prędkości (KDP), czyli torów, po których pociągi będą mogły się poruszać z prędkością 360 km na godzinę, ma mieć 540 km. Łączyć ma Wrocław i Poznań przez Łódź z Warszawą. Wartość inwestycji szacowana jest na ok. 25 mld zł. Budowa torów pochłonie ok. 20 mld zł, prace przygotowawcze zamkną się kwotą ok. 2 mld zł. Kolejne 3 mld zł w tabor, który będzie mógł rozwijać taką prędkość, zainwestuje PKP InterCity. Pierwszy pociąg ma pokonać tę trasę w 2020 r. Dla porównania, Chiny planują do 2012 roku zbudować sieć 13 tys. km torów dużych prędkości, obecnie dysponują siecią ok. 6 tys. km, a prace rozpoczęli w 2004 r.
– Polska już ma opóźnienia w stosunku do planów, ale na tym etapie jeszcze da się je nadrobić – mówi Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR. – Nie wiadomo jeszcze, skąd weźmiemy niezbędne 25 mld zł – dodaje. Rząd będzie musiał znaleźć kilka źródeł finansowania. Budżet takiej inwestycji nie udźwignie. Możemy liczyć na wsparcie Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który deklarował zainteresowanie projektem. Rząd liczy, że otrzymamy dotacje unijne z nowej perspektywy, czyli od 2014 roku. – To mało realne. My rozwijamy się szybko, a większe potrzeby będzie mieć Rumunia czy Bułgaria – mówi Furgalski.