W najbliższych tygodniach zacznie działać grupa ekspertów z polskiej i słowackiej firmy, która przygotuje analizy inwestycji i zleci opracowanie studium wykonalności. Będzie mieć zatem te same zadania, co grupa ekspertów, jaką jesienią Gaz-System utworzył wspólnie z litewskim partnerem.
Jak powiedział „Rz” prezes Gaz-Systemu Jan Chadam, połączenie ze Słowacją może być gotowe już w latach 2016 – 2017. Ten gazociąg miałby działać w obu kierunkach, czyli słać gaz zależnie od potrzeb klientów, ale według szefa Gaz-Systemu realnie może być wykorzystany do przesłania gazu, który docierać będzie statkami do gazoportu w Świnoujściu.
Podobne oczekiwania dotyczą budowy rurociągu na Litwę, której szczególnie zależy na zdobyciu alternatywnego – wobec Rosji – źródła dostaw gazu. Jan Chadam przekonuje, że obie inwestycje wpisują się w unijną politykę poprawy bezpieczeństwa zaopatrzenia w gaz krajów członkowskich poprzez budowę rurociągów transgranicznych – tzw. interkonektorów. Oprócz eksportu gazu – w nadzwyczajnych sytuacjach awaryjnych rurociągiem ze Słowacji Polska mogłaby odbierać dodatkowe ilości surowca, tym bardziej że Słowacy wkrótce wybudują nowe połączenie z Węgrami.
Do tej pory Polska ma tylko jeden interkonektor z Niemcami w rejonie Lasowa, który pozwala na import tylko 900 mln m sześc. gazu rocznie (po rozbudowie – do 1,5 mld m sześc.). Jesienią tego roku będzie gotowe połączenie z i do Czech, którym będzie można słać na początek ok. pół miliarda m sześc. gazu rocznie. Połączenie ze Słowacją byłoby znacznie bardziej wydajne – pozwoliłoby na transport nawet do 5 mld m sześc. surowca.
Jak przyznaje szef Gaz-Systemu, po polskiej stronie trzeba wybudować odcinek rurociągu o długości ok. 160 km, co przekłada się na wydatek w wysokości ponad pół miliarda złotych. Dlatego Jan Chadam liczy na dofinansowanie projektu z kasy unijnej, podobnie jak mogłoby to być w przypadku inwestycji na Litwę.